Ten chłopak nawet nie oddycha. Po tym jak się dziś czułem spodziewałem się, że pojadę lepiej. Kosztowało mnie dużo sił dojście do przodu na początku podjazdu, który znów zaczęto mocno i potem już się noga nie kręciła. Nie czuje już silnej nogi i męczę się dużo szybciej. Widać, że kondycja powoli odchodzi. Jak odpuściłem pierwszą grupkę na jakieś 9 kilometrów przed metą to pojechałem resztę w miarę równo i mocno ale bez dobijania nogi, nie męcząc się więcej. Czekają nas bowiem jeszcze cztery długie dni.
Najpewniej w czwartek albo jeszcze lepiej w piątek lub sobotę będę chciał spróbować złapać się w odjazd. Lekko nie będzie, ale będę się starał. Co do Damiano sam nie wiem co napisać, coś jest nie tak i niewiele więcej mogę powiedzieć. Za to "Leo" znów wielki. Przygotował się na 100% na Giro tak jak sobie zaplanował - pełen profesjonalizm. Jutrzejszy finisz to nieporozumienie. Jak tak chcemy wyścigi rozgrywać to i dziś obok drogi był szlak narciarski i mogliśmy nim w górę pojechać. Czemu to ma służyć to sam nie wiem. Tym bardziej, że dziś w nocy ma padać deszcz i jutro w czasie wyścigu również! Zobaczymy co z tego będzie.