Dla mnie to jednak przesada tak ustawiać trasę Giro żeby juz po 3 dniach przerwę nam robić. Ale cóż - jak mówi Martino jeden dzień odpoczynku w zupełności powinien nam wystarczyć. I w takiej sytuacji trzeba powiedzieć, że będzie w tym roku będzie w zasadzie jeden, bo chyba nikt jeszcze nie odczuł ciężaru tegorocznego Giro d'Italia.
Jutro rano mamy przelot samolotem do Neapolu. Potem przejażdżka i w środę pierwsza meta pod górę. Myślę, że przyjedzie razem około 20 ludzi na metę. Spodziewam się Di Luki walczącego na finiszu z Damiano o zwycięstwo. Tak to widzę. Dziś było gorąco i ciężko w końcówce. Już myślałem że dwójka z przodu czyli Ignatiew i Visconti dojedzie do mety. A tak mieliśmy powrót Ale Jet-Pety. Do tego upadek Damiano, ale bez większych problemów. A teraz czekajmy środy.