... a inaczej było. Bardzo spokojnie pokonane dwa wcześniejsze podjazdy spowodowały, że wszyscy byli raczej świeży na ostatnim podjeździe. Zacząłem ciągnąć, kawałek poszedłem nawet mocno ale Ivan widząc, że szybko idzie i na kole jest luz stwierdził, że nic już nie można zrobić. Jak sam mówi, takiego skoku jak Gesink nie ma, ale widzieliśmy, że nikt nie mógłby go przytrzymać.
Jutro wszystko odbędzie się pod Monachil, bardzo ciężki i doskonale mi znany podjazd, Roman i Zaug od dołu, inaczej być nie może. Nigdy tam dobrze nie pojechałem, jutro będzie ten pierwszy raz bo muszę zostać z Ivanem do końca. Tak jak mówi Alejandro czy Ivan, te trzy dni trzeba wziąć całościowo, nie jako pojedyncze etapy, wnioski wyciągniemy w niedzielę.
foto: corvospro