wtorek, 15 lipca 2008

Pielgrzymka do Lourdes

Pielgrzymka do Lourdes to był punkt główny mojego dnia odpoczynku. Spośród kolarzy tylko ja pojechałem, a później wróciłem do hotelu rowerem za samochodem. Czuje się dobrze i bez większych oznak zmęczenia.

Z pierwszych komentarzy dotyczących nie występowania grup zawodowych o licencje Pro Tour słyszę tylko jedną opinię i bardzo dobrze. Fakt, że niewiele dobrego nam przyniosła ta reforma. Zresztą wiemy doskonale, że nie zawsze działacze muszą wiedzieć co jest najlepsze dla środowiska, którym kierują. A swoja drogą, jak już tu jesteśmy przy takim temacie i ktoś chciałby mi zarzucić brak dyplomatycznego podejścia do tych spraw to dodam tylko, że to co inni nazywają dyplomacja ja nazywam fałszem i obłudą. Mówię to co się innym nie podoba, ale robię to mając nadzieję, że nie obrażam nikogo, bo nie chciałbym a by tak było. Zresztą jak ktoś ma czyste sumienie nie powinien czuć się poruszony.

Dzwonił do mnie rano Leo i sam mi przyznał, że jak mnie widział pod Tourmalet to od razu spostrzegł, że kręcę łatwo i czuje się super. Jak powiedział "bo po tych wszystkich latach wiem doskonale kiedy ci idzie lekko, a kiedy nie." Oczywiście Tour się nie kończy. Piepoli mówił tylko żebym teraz jak będę miał nogę i okazję to po prostu atakował pewnie i zdecydowanie. A kiedy on mi to mówi - mi nie pozostaje nic innego jak mieć nadzieje, że forma nie ucieknie.

A to sobie przerwę zrobiłem

W treningach też popuściłem i teraz czuje tego rezultaty. Ciężko idzie, ale wciąż do przodu. Wracając do początku. Po Dauphine jak już nadmieniłem odłożyłem na tydzień rower a potem powoli wznowiłem treningi bez większych obciążeń. W Polsce więcej skupiłem się na lataniu samolotem, taka mała pasja ale do licencji jeszcze trochę mi brakuje!

Przy braku gór jeździłem dużo za motorem żeby chociaż cos robić. Od 10 dni jestem u siebie i powiem że dużo trenuje, nie tyle co "Leo" bo on juz do 7h i 5000 metrów przewyższenia dochodzi, ale ja niewiele mniej. Noga na razie jeszcze słaba, trochę brakuje ale przy cierpliwej i dobrej pracy wierze że na Portugalię będę gotowy. Brixia Tour zgodnie z tym jak chciałem nie jadę. Tak lepiej, bo mam więcej czasu na spokojne i solidne treningi. Pierwszy ważny etap na Portugali to trzeci odcinek, tak więc mam dwa etapy na zrobienie rytmu a wiedząc jak piorą w Portugali bez obawy przeciągną mnie na pewno w te dwa pierwsze dni. A potem Vuelta a Espana.."Leo" mówi żebym się nie wykończył w Portugali to będę mógł powalczyć w Hiszpani. Zobaczymy jest w końcu 10 dni czasu między tymi wyścigami na odpoczynek.

Tour de France. Dla mnie to wszystko jest zaskoczeniem. Przez taką politykę załatwiania spraw (przez dziennikarzy) mamy TdF bez liderów i jakby nie było bardzo sfałszowany. Z pewnością jednak ciekawszy od tych z Lancem. Dwa dni temu na etapie wygranym przez Mienszowa widzieliśmy pierwszy raz od wielu lat czołówkę, która kręci jak ludzie, kolarzy którzy próbują "oddać skoki" ale nie maja juz siły, zdobywają dwa metry i siadają na koła, widzimy na ich twarzach grymas wysiłku i wielką radość ze zwycięstwa.. będzie ciekawiej. Myślę, wierzę, chciałbym aby coś się w kolarstwie zmieniło. Zmieni się - mało ale na pewno coś.