tłumaczenie: Daniel Marszałek
źródło: www.cicloweb.it
środa, 9 września 2009
I top e i flop al termine dell'11a tappa
Po kilku etapach, w których robił za obstawę Basso w górach, dzisiaj w pełni oddał się do usług Bennatiemu. Niemal przez cały podjazd pod Alto Campo de San Juan to on dyktował tempo celem zgubienia jak największej liczby sprinterów (co udało się połowicznie, albowiem niemało z nich dogoniło później peleton) aby ułatwić finisz koledze z zespołu.
Miały być dwa spokojne dni
... a nie do końca tak wyszło. Trochę przez wiaterek, trochę przez nas samych, mam na myśli Liquigas. Dziś sam Maciek przyznał, że jak ciągnąłem to trochę klął na mnie, tym bardziej się cieszę, bo to znaczy, że robiło to jeszcze kilkudziesięciu z grupy. Miałem wyciąć sprinterów a jak Benna mówił zwalniałem. Sam finisz to już inna historia, ale próbowaliśmy i to się liczy.
Mało kto jest zadowolony z jutrzejszego dnia odpoczynku, nie tylko ja. W poniedziałek po trzech ciężkich etapach byłby bardziej przydatny... jutro trochę bez sensu.
foto: corvospro
Subskrybuj:
Posty (Atom)