Są etapy takie jak dzisiejszy kiedy wiadomo kto i kiedy odjedzie. W autobusie przed startem widząc, że pada i znając przekrój trasy jednoznacznie przyznaliśmy ten etap Voigtowi! Takie rzeczy się wie. Wiadomo było że odjada też Bettini i "Purito". A ja pomyślałem jadę z nimi. Czyli doppio espresso na starcie, pierwsza linia i koncentracja. Nikt nie skoczył pod pierwszy podjazd. Potem niebezpieczny kręty zjazd w deszczu i ja automatycznie znalazłem się w połowie grupy, Dalej "wyciągąra" pod drugi podjazd na rundzie z Mistrzostw Świata 2009 i od razu grupka z przodu.
Ach można się teraz ugryźć. Może zabrakło determinacji, a może po prostu dwa kolejne etapy jakie nas czekają przekonują mnie do oszczędzania sił. Swoją drogą tak wczoraj jak i dziś cholernie ciężko mi się oddychało. Mam nadzieje, że jutro w górach będzie już łatwiej. Co do tras Mistrzostw na rok 2008 i 2009 to powiem jedno, że będzie ciężko. Ale lepie żeby nie padało bo wtedy będzie się działo. Szczególnie na trasie w Mendrisio.