Jasne, że po kilku tygodniach przejeżdżonych w tym roku w prawie trzydziestu stopniach nie jest łatwo trenować w Polsce przy minusowych temperaturach i prószącym śniegu, ale można. Przez pierwsze cztery dni przejechałem trochę ponad 500km, 18h 30min na rowerze i w sumie dobrze udało mi się popracować. Oczywiście tym razem bez metrów w górę bo tych było około 1500. W niedzielę jadąc w większej grupce zatrzymała nas pod Bydgoszczą wylana Wisła (co można zobaczyć na zdjęciu).
Przez tydzień odpocznę od gór, w rodzinnej atmosferze odpocznie też na chwile głowa od dużego tempa jakie sobie narzuciłem od początku roku.