Powiem, że dzisiejszego etapu obawiałem się najbardziej, zbyt nerwowy, do tego deszcz. Na takich krótkich hopkach łatwo oderwać się grupce na kilkanaście sekund i tak było, na szczęście i ja wśród uciekinierów. Odczucia pod górę takie sobie, ale to pewnie efekt prawie całodniowego deszczu, który wszystkim zostaje w mięśniach.
Jutro Lampre chce dowieźć lidera, mają silna ekipę i wiedzą, że ich na to stać. Wiedzą też, że my Liquigas będziemy atakować... musimy. Ja życzę sobie odczuć pod górę jak za dobrych dni w tym roku i bezdeszczowej pogody.
Chciałbym jeszcze zauważyć, że na trasie, starcie, mecie każdego niemal etapu są tłumy ludzi. Często na etapach Giro nie widziałem na mecie tyle osób. Jest mi też przykro, że nie mogę, nie jestem w stanie dać autograf czy zrobić zdjęcie ze wszystkimi kibicami, którzy ode mnie tego oczekują. Tak było chociażby wczoraj w Rzeszowie. Staram się, ale nie mogę zatrzymywać całej ekipy na mecie przez kilkadziesiąt minut.
foto: Piotrek Leginowicz