... ale to były stricte techniczne problemy. Wczoraj było o'k. Z początku podjazdu ciężko, a potem wciąż lepiej. Ucieszył mnie też deszcz. Na mecie mała strata do najlepszych.
Dziś już było gorzej. Podjazd którego najbardziej się bałem, a do tego kolejny parny dzień. Pot lał się ze mnie ciurkiem i myślę, że aż za bardzo. Przed ostatnim podjazdem czułem się bardzo słabo. Z pomocą Pietrowa i walcząc z własnymi słabościami jakoś się wybroniłem. Dziś było mi naprawdę ciężko. Właściwie zostaje nam teraz tylko jutrzejszy etap. O pierwszej "10" już nie myślę. Nie czytam komunikatów, ale wiem że strata jest już dosyć duża. Będę się starał pojechać jutro tak jak jechałem dotychczas.