Wczoraj był moment na jakieś 10 km do mety, gdzie przeleciała mi przez głowę myśl by „puścić” ale pomyślałem, że to czego najbardziej teraz potrzebuję to męczyć się pod górę i w ten sposób straciłem tylko kilka sekund przy zmianie rytmu na samym już finiszu.
Nogi kręcą się już dobrze, brakuje trochę oddechu, ale po to jest Trentino i Romandia by zrobić to czego na treningach nie można. Jutro... no właśnie, Ivan chce wygrać i tak będziemy jechać.
foto: bettiniphoto