... a dopiero co się zaczęła. Wczoraj co najważniejsze było o'k. Powiem nawet że jestem najbardziej zadowolony jestem właśnie z tego etapu. Było trochę nerwówki przez wiatr w trakcie etapu, ale ciągnęło Illles Balears i nie było większych problemów. Ostatni podjazd wziąłem z samego czuba co nie często mi się udaje i przez kilka kilometrów byłem wśród najlepszych. Noga była silna, kręciła się jak należy. Małe problemy miałem jak zawsze przy skokach, ale taka moja charakterystyka. Fakt, że po ataku "Wino" nie doszedłem już do grupki Valverde i Leo Piepoliego. Strata przyzwoita, wręcz mała i miejsce jak zawsze trzynaste. Na trzech metach z finiszami pod górę byłem 13 (Morredero, Calar Alto i Pandera), raz 12 (Cobertoria) i raz poza 20-tką (Covatilla).
Dziś na szczęście obyło się bez większych atrakcji na trasie mimo silnego wiatru. W końcówce CSC próbowało coś wymyślić ale sami chyba nie do końca wiedzieli co i po co robią. Tak lepiej. Jutro czasówka. Pojadę na maxa, żeby przejść "Leo" w generalce o co nie będzie łatwo mimo że się zastrzega, iż nie będzie się zaginął. Hmm chciałbym to widzieć, przecież on wie że całe życie będę mu wypominał, że gorzej ode mnie Vueltę skończył.