No i w końcu wygrał Cavendish, lepiej niż po raz kolejny miałby zwyciężyć Peta, miejmy nadzieję, że morale pozostałych sprinterów poprawi się po tej wygranej.
Od startu jechaliśmy ścieżkami Szampanii, dom w dom to kolejni producenci Champagne. Sądzę, że to idealne miejsce na spędzenie miłego wrześniowego weekendu, muszę to zaplanować.
Każdego dnia od samego Rotterdamu na starcie i mecie spotykam Polaków. Bardzo to miłe, warto też nadmienić, że wielu kibiców nosi koszulki mojego fanklubu. Byle tak do Paryża, daje to jeszcze większą motywację do jazdy.
foto: Michał Rakowski, Rotterdam