W końcu czułem się o'k od samego początku. Żadnego dziwnego bólu nóg i problemów z oddychaniem czy tym podobnych rzeczy. W czasie etapu jak zawsze zresztą kiedy jest możliwość rozmawiałem z "Leo", który mówił mi: "taktyka dla ciebie jest wciąż ta sama, uprzedzić innych z atakiem pod górę". Tak też zrobiłem bo fakt, że tylko w ten sposób mam szanse zostać potem z najlepszymi. Za bardzo męczą mnie skoki, a równą jazdą mogę już ich nigdy nie dojść.
Dziś na szczęście podjazd zaczęliśmy spokojnie i potem znalazł się ktoś kto miał ochotę skoczyć. Ja sam nie mogłem tego zrobić bo David Loosli był z przodu. Dyrektor się na mnie trochę wkurzył bo widział, że miałem nogę żeby zostać do końca z przodu. Niestety w momencie skoku Ibana Mayo byłem praktycznie ostatni z grupki, która się w tym momencie porwała. Doszedłem ich jeszcze, ale zapłaciłem za ten wysiłek przy kolejnym przyśpieszeniu. Mój ewidentny błąd taktyczny, choć mała strata więc nie jest źle. Wierzę, że można tu powalczyć o więcej.
W niedzielę jak pisałem będzie ciężki etap. Na nim ponad 5000 metrów przewyższenia. Będzie co jechać. "Leo" mówił po etapie że ma problemy z oddychaniem. Może to być alergia, choć z drugiej strony to dla niego dziwne bo nigdy nie miał takich odczuć na Vuelcie. Ja sobie tylko życzę żebym się tak dalej czuł jak dziś. Pozdrawiam i dzięki za kibicowanie oraz wiarę we mnie.