Nareszcie się zaczęło. Kolejne Giro d'Italia. Przyznam, że w ekipie było dziś mniej stresu niż zazwyczaj przed druzynówką. "Martino" spokojniejszy, my pewniejsi że dobrze pojedziemy. I tak w sumie chyba bylo. Cała ekipa w miare równo i mocno jechała. Ja miałem małe problemy na ostatnim kłopoty, ale to nie były żadne istotne problemy. Widziałem, że Di Luca był zdenerwowany, że nie przejechał mety jako pierwszy. Zastanawialiśmy się dzisiaj przy stole czy Liquigas świętował wieczorem przy kolacji swoje zwycięstwo szampanem. Jutro będę wiedział więcej.
A jutro góra - dół przez cały etap jak to na Sardynii. Podejrzewam że sprinterzy pomogą Liquigas kontrolować etap tym bardziej, że sam lider jest niezlym sprinterem. A my liczymy tym samym na finisz Napolitano chociaż od razu zaznaczam, że obydwa etapy tutaj będą raczej ciężkawe bo płaskiego na tej wyspie jest wyjątkowo mało, a do tego trzeba jeszcze uważać na stale wiejący wiatr.