Cały zeszły tydzień poprzedzający Tirreno - Adriatico "Saper" spędził trenując ze mną po górach, tak więc muszę od razu powiedzieć że jemu najbardziej kibicuje oglądając ten wyścig. Bez śmiechu, powiem że jest mocny. Waży ode mnie 20 kg więcej, a nie odpuścił ani jednego treningu w górach żeby może pojechać gdzieś po płaskim. W siedem dni trenowaliśmy 5 dni od 4 do 6 godzin, robiąc naście tysięcy metrów w górę. Przyznał jednak że miał cholerne szczęście, że padało dwa dni pod rząd i mógł oddech złapać. Rozmawiałem parę dni temu przez telefon z Ballanem i zapewniałem go, że będzie zadowolony z polskiego gregario na klasykach. Az sam jestem ciekaw.
A ja na razie jestem w Polsce. Muszę trochę odpocząć psychicznie, bo jak się zacznę ścigać to już będę przez kilka miesięcy cały czas na walizce siedział. Przyznam, że nawet pogoda mnie nie męczy w kraju, mam przez nią więcej motywacji do wykonania tutaj jeszcze lepszej pracy. Miły akcent w Bydgoszczy, grupa kibiców założyła Fan Klub Sylwassa. Cieszy mnie każdy kibic, co tu dużo mówić.