Stary "Leo" no proszę! Teraz jednak coraz mniej mi się to zaczyna podobać, bo razem trenujemy od sześciu lat a jak przychodzi do wygrywania to on sam ;-) Przejechanie etapu jaki miał być było raczej niemożliwe. Śnieg z deszczem i zimno. W górę można jeszcze jechać, ale w dół? Koniec końców mieliśmy jeden podjazd. Nie meczę się już, bo organizm nie jest w stanie zmusić się do wysiłku. Na więcej już mnie nie stać. Tak jest jak kondycji zaczyna brakować. Strasznie mi szkoda, że nie mam już tej nogi co miesiąc temu.
Mówię do Saronniego, że zaczyna mi sił brakować, a on odpowiada, że już chyba czas najwyższy. Powiedzmy, ale nie lubię tak. Leo mówił że jak wczoraj "strzeliłem" od pierwszej grupki to powinienem stracić minimum 10 minut. I tu proszę kibiców o zrozumienie. To mam na myśli mówiąc, że nie interesuje mnie generalka. Nie po to tu jestem tzn. nie mogę na Giro próbować jechać swojego wyścigu tj. "zaginać się" w momencie jak nie jestem z najlepszymi, bo później jak będzie mnie potrzeba może mi zabraknąć sił.
Będę próbował natomiast zabrać się w jakiś odjazd. Jak już pisałem w ciągu najbliższych trzech dni. Teraz z formą jaką prezentuje Damiano to nie potrzebuje już on za dużo kolarzy wokół siebie, a będąc w odjeździe zawsze jest "ryzyko" wygrania etapu. Myślę, że kiedyś będę miał szansę tak do końca pojechać swoją generalkę na Giro, ale przygotowując się tak jak w tym roku Leo tzn. nie martwiąc się i nie stresując żadnymi innymi wyścigami po drodze, a myśląc tylko o tym jednym.