środa, 9 września 2009

Miały być dwa spokojne dni

...  a nie do końca tak wyszło. Trochę przez wiaterek, trochę przez nas samych, mam na myśli Liquigas. Dziś sam Maciek przyznał, że jak ciągnąłem to trochę klął na mnie, tym bardziej się cieszę, bo to znaczy, że robiło to jeszcze kilkudziesięciu z grupy. Miałem wyciąć sprinterów a jak Benna mówił zwalniałem. Sam finisz to już inna historia, ale próbowaliśmy i to się liczy.

Mało kto jest zadowolony z jutrzejszego dnia odpoczynku, nie tylko ja. W poniedziałek po trzech ciężkich etapach byłby bardziej przydatny... jutro trochę bez sensu.

foto: corvospro

2 komentarze:

schliesky pisze...

"ale próbowaliśmy i to się liczy." Jasne, że tak przynajmniej coś się dzieje. Szkoda, że później udało się jednak dojść sprinterom, ale to było ciekawe. Życzę wyholowania Ivana na podium, a po drodze wygrania jakiegoś etapu. :-)

Pozdrawiam!

m83mariusz pisze...

powodzenia w górach. świetna jazda . jesteś wzorem dla wszystkich polskich kolarzy. czy faktycznie Basso jest silniejszy od Ciebie ? najlepszego!