Muszę przyznać, że cenniejsze od dziewiętnastego na Vuelta a Murcia. Dużo silniejsza obsada (Roberto Heras, Iban Mayo, Dario Frigo no i sam Simoni), cięższe etapy - czyli forma zwyżkuje ... mam nadzieje. Właściwie to cały ten wyścig przejechałem na tyle na ile było mnie stać. Pocieszające biorąc pod uwagę, że często trenowałem i wydawało mi się, że jest nieźle, ale jak jechałem na wyścig to czułem się dużo słabszy. Jak napisałem do Piepoliego po etapie z metą pod górę (trzecim), że nie zaskoczyłem siebie gdyż pojechałem na tyle na ile pozwoliło mi dotychczasowe wytrenowanie. Jak już jesteśmy przy tym etapie to cały dzień nie czułem się najlepiej, ale ostatni podjazd jakoś mi poszedł. Od dołu ciągnął Darek Baranowski. Strzeliłem na dziewięć kilometrów przed metą i straciłem około pięciu minut. Brakuje mi wytrzymałości progowej, ale to jeszcze nie problem bo po Murcii nie trenowałem wcale powyżej progu tlenowego. Temu dopiero miała posłużyć Semana. Na wszystkich etapach jak zostawało jeszcze 20-25 kolarzy na podjeździe to też tam byłem. Czasówka poszła nieźle (nie gorzej niż na Murcii) - w tym roku jeżdżę lepiej na czas niż w poprzednich latach. Chciałem się założyć z "Rybą" o 100 euro, że wygram z nim piątkową czasówkę, ale Darek z powodów żołądkowych (zatrucie) nie wystartował. Ostatecznie założyłem się o to samo z kolegą klubowym Patxi Villą o 10 euro i wygrałem.
Już wczoraj wróciłem z Hiszpanii. Poranek Wielkanocny spędzę w domu z narzeczoną, która przylatuje dziś wieczorem. Jutro wieczorem lecę już jednak na wyścig jednodniowy Giro Provincia di Reggio Calabria. Później (od 4 kwietnia) startuje w Vuelta al Pais Vasco i to będzie mój pierwszy start w wyścigu z cyklu ProTour, a dalej w tym samym regionie Klasika Primavera (niedzielę 10 kwietnia). A co do VaPV ciekaw jestem postawy Ibana Mayo, który na zbyt mocnego podczas Semana Catalana nie wyglądał. Tymczasem VaPV był dla niego zawsze najważniejszym startem w pierwszej części sezonu. Darek Baranowski mówił mi, że do Giro d'Italia nie będzie się już ścigał, a ja w tym czasie mam całe mnóstwo wyścigów - nie wiem nawet czy nie za dużo. Co prawda nie byłbym spokojny jadąc na Giro po 6-tygodniowej przerwie w startach, ale z drugiej strony jechać wyścig za wyścigiem przed tak wymagającą imprezą jak Giro? Zobaczymy jak to wyjdzie - na szczęście pomiędzy kolejnymi startami mam około 10-12 dni przerwy.
Życzę Wszystkim Spokojnych Świąt Wielkanocy.