... czyli okres przygotowawczy do jakby nie było najważniejszego dla naszej ekipy startu w sezonie zakończony. W sobotę (GP Industria e Artigianato) pod górę czułem się dobrze. Śmiałem się po wyścigu, że jeśli Niemcowi nie udało się "zerwać mnie z koła" to jest już nieźle. Na ostatniej premii górskiej za plecami Luki Mazzantiego była czwórka z Przemkiem i ze mną. Na finiszu jednak mało nie pozbawiłem się możliwości startu w Giro, bowiem ledwo co udało mi się uniknąć kraksy. W niedzielę (Giro di Toscana) moim jedynym zadaniem było wjechać pod ostatnią górę z Daniele Bennatim i ewentualnie pomóc mu dojść do czołówki w przypadku gdyby "strzelił" - jednym słowem zrobić wszystko aby dojechał on w czołowej grupce na finisz. Tak się stało i Bennati wygrał ten wyścig.
Miłe to były wyścigi bo spotkałem praktycznie większość polskich zawodników jeżdżących w Italii. Przemek Niemiec ściga się już kilka lat we Włoszech i pod względem stażu jest tuż po mnie. Dopiero co podpisał swój największy kontrakt na który całkowicie zasłużył. Często atakuje na wyścigach i bardzo dobrze radzi sobie w górach. Myślę że po kolejnych dwóch latach w Miche (na tyle podpisał nowy kontrakt) i wygraniu jeszcze kilku wyścigów będzie gotowy do zrobienia konkretnych wyników na poważniejszych imprezach. Z jego kolegami klubowymi (braćmi Kohutami) znam się najdłużej. Sławka znam jeszcze z czasów kadry juniorskiej. Seweryna z reprezentacji młodzieżowej (do lat 23). Sławek był z pewnością jednym z lepszych polskich kolarzy ubiegłego sezonu. Myślę, że trzeba go zaliczyć do kolarzy wszechstronnych. Widzę, że spokojnie zaczął ten sezon, tak więc na wyniki z jego strony liczę w drugiej połowie sezonu. Sewerynowi (starszemu bratu Sławka) brak trochę regularności. Miewa sezony wyjątkowo udane i te znacznie poniżej swojego poziomu. Przyznam że z każdym z tych panów dogaduje się znakomicie i bez żadnych problemów, jak chyba z całą resztą "włoskiej Polonii" o której wspomnę przy najbliższej okazji.