Powiedzmy, że pierwsza część treningów za mną. Prawie bo jeszcze do Nowego Roku będzie to tylko jeżdżenie. Od początku stycznia zacznę się już skupiać na konkretnej pracy. Trenuję regularnie od 7 grudnia i w ciągu kolejnych dwóch tygodni przejechałem blisko 1300 kilometrów jeżdżąc praktycznie co dzień z "Petą" i kilkoma jego kolegami z Milramu. "Leo" był kilka razy w Toskanii to też się pojawił na treningu. Oprócz tego są jeszcze Mariusz Wiesiak i Michał Gołaś, którzy również zrobili sobie zgrupowania w Italii. Ja jeździłem raczej bez wychylania się czyli w kołach.
Jeżdżąc zaś któregoś dnia na MTB odkryłem w lesie wąski, asfaltowy i cholernie sztywny podjazd. Zjechałem na dół i znalazłem połączenie z normalnie uczęszczanymi drogami. To najsztywniejszy podjazd z dotychczas mi znanych w tej okolicy. Myślę, że wejdzie na stałe do planu treningowego. Tym bardziej, że nawet Damiano jak z nim ostatnio rozmawiałem mówił żebym co jakiś czas pojechał sztywny podjazd (to akurat zawsze robię) bo Zoncolan jest trudny do opisania i tak sztywny, że Cunego uważa, iż jest tam 8-9 kilometrów takich jak w najcięższym momencie znanego nam obu bardzo dobrze San Pellegrino in Alpe, gdzie momentami jest 16-18%. Zobaczymy jak to z tym Zoncolan będzie.
Cieszę się, że w Polsce mamy ładną pogodę. Brak śniegu i mrozu. Można jeździć. Zaraz po Świętach napiszę o swoim planie startów i przemyśleniach na ten temat. WESOŁYCH ŚWIĄT życzę wszystkim kibicom kolarstwa, osobom które mi kibicują i wspierają w mojej pasji i pracy jaką jest kolarstwo. Ze swojej strony w Nowym Roku dołożę wszelkich starań aby dostarczyć Wam wszystkim jeszcze więcej emocji i powodów do radości.