Dobrze że dziś od startu było wysokie tempo. Przynajmniej jakoś nam minął ten etap. Takie długie płaskie etapy nigdy się nie kończą. Finisz wygrany przez "Petę". Śmialiśmy się z niego przy stole ze płakał po etapie i że musiał się wysilić na finiszu. To straszne - zmęczył się żeby wygrać ;-) Jutro jak szczęście mi dopisze to postaram się zabrać w jakiś odjazd. Na pewno jednak szczęścia będzie potrzeba. Etap powinien sprzyjać odjazdom tak więc warto próbować.