Z jednej strony można przez to nieźle w głowę dostać, ale z drugiej jest okazja spokojnie i dobrze potrenować. W Calpe mamy 18-20 stopni Celsjusza, zaś w Italii cały czas pada. A co dopiero wspominać o warunkach w Polsce. Ostatni weekend pojechałem trenować w okolicach Monte Carlo, do Leo. Ale o tym już trochę pisała moja żona. Lubię tamte okolice, można wjeżdżać już wyżej bo jest cieplej. Przy tym przejechać dużo więcej metrów w górę o tej porze roku niż w moich okolicach.
Za trzy dni zacznę sezon. Nawet się cieszę, bo myślę że przyda mi się trochę szybciej nogą poruszać tzn. w tempie wyścigowym, po dużej ilości treningów siłowych. Czuje się tak jak czuć się powinienem w tym okresie. Jeszcze trzy miesiące do Giro. Tak więc spokój.
Foto: Kasia Szmyd