Tegoroczne Giro jest jednak inne, ostatnie etapy sprzyjały odjazdom, ale było tez bardzo nerwowo i nikt nie mógł spać spokojnie w grupie. Do tego blisko 40-to stopniowe upały nie pomagały w regeneracji sił. Drugi dzień odpoczynku na Giro kojarzy mi się z górskim powietrzem i chłodnym wieczorem przed etapami, które nas czekają w Dolomitach.
W tym roku tak nie jest. Po wczorajszym najcięższym etapie zostały dwa kończące się metą pod górę, ale mające niewiele wspólnego z tymi w Dolomitach czy Alpach. Nie znaczy to wcale, że będzie lżej. Trzeba będzie bardzo uważać na to co się je, trudno będzie się zregenerować i wyspać. Mienszow, który właśnie pozbył się Leipheimera z generalki śpi na pewno spokojniej.Jutrzejsza jazda Di Luki jest nie do przewidzenia, bo będzie się ścigał po "swojej ziemi". Ivan wiadomo, będzie znów atakował. Sastre pokazał wczoraj, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa... Widzę też, że i Lance jest coraz mocniejszy. Myślę, że skończy Giro z dobrą nogą i jak zawsze będzie super przygotowany na Tour de France.
źródło: cyclo.pl