Lepiej być nie mogło, nawet jakbym był jeszcze mocniejszy, to i tak bym nic więcej nie ugrał, patrząc na to, że o wyścigu zadecydował finisz w Krynicy przy 80km/h... A to mi pozostawia mały niedosyt..., gdyby chociaż finisz był na płaskim, albo trochę cięższy jak przystało na górski etap, myślę, że z kolarzami typu Moreno mógłbym powalczyć, bo „wyfiniszować” Ballana, to raczej mało możliwe. Stąd przysłowiowe 20 cm, a zmienia kolosalnie suchy wynik.
Patrząc jednak na to, że wyścig ewidentnie nie po "mojej" trasie, że nigdy nie walczę na tak nerwowych i rozgrywanych na sekundy wyścigach, i że trenowałem tylko miesiąc przed wyścigiem, to bardzo się cieszę z tego jak poszło. Byłem bliski podium, nigdy nie wykazałem minimum słabości, jest dobrze czyli powinno być jeszcze lepiej.
Od wczoraj jesteśmy już na Passo San Pellegrino, zostanę tu do Trittico, z którego pojadę Tre Valli i Agostoni, i później Melinde.
fot. Tomasz Kwiatkowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz