czwartek, 5 sierpnia 2010

Pierwszy z dwóch ciężkich etapów

Chyba najbardziej zabrakło szczęścia... myślę, że noga była, ale Martin uprzedził wszystkich i wytrzymał aż do mety, niestety za jego plecami zabrakło chęci współpracy.

Jestem zadowolony, jutro znów muszę dać z siebie wszystko bo końcówka będzie pewnie podobna do dzisiejszej, finisz z mniejszej grupki.

Dużo kibiców na trasie wraz z bydgosko - trójmiejskim fanklubem dodawało mi jeszcze więcej sił i motywacji do walki...

foto: Tomasz Kwiatkowski

6 komentarzy:

peterson pisze...

Gratuluje udanego etapu. Mam nadzieje, ze dzisiaj oprocz nogi dopisze jeszcze szczescie.

Anonimowy pisze...

Wczoraj zabrakło szczęścia, ale nam kibicom stojącym na Równicy i zapatrzonym w telebim na mecie zapewniłeś strasznie dużo emocji. Atakując na Zameczku czy zaczynając podjazd z tyłu grupy. Jestem przekonany, tak jak i większość kibiców kolarstwa, że gdyby drużyna była choć w połowie tak dobra na podjazdach jak w zeszłym roku i dociągnęła trochę do Martina byłbyś zdecydowanym faworytem do zwycięstwa i wierzę w to, że nikt by nie był w stanie odpowiedzieć na twój skok przy mocnym tempie pod Równicę. Dziękuję za te wczorajsze emocję i trzymam kściuki, aby noga dopisała i na dzisiejszym etapie. Abyśmy znowu mogli emocjonować się twoją wspaniałą jazdą. Powodzenia i szczęścia!

Korepetycje pisze...

Super etap i super emocje, za które bardzo dziękuję!

Pozostał jednak mały niedosyt, że nie poszedłeś za Danielem Martinem ... w pewnym momencie był w zasięgu, ale w goniącej grupce było za dużo wzajemnego czarowania. Twój team nie dawał rady w końcówce w przeciwieństwie do Garmina i kilku innych ekip (w tym polskiej).

Dzisiaj wóz albo przewóz. Mam nadzieję, że szczęscie dopisze i noga zakręci. Trzymam kciuki. Powodzenia!

Anonimowy pisze...

szkoda bo naprawdę zabrakło kogoś że by gonić , bardzo dobry etap w pana wykonaniu pozdrawiam

Unknown pisze...

Sylwek wielkie dzięki dla Ciebie i reszty chłopaków za emocje których dostarczyłeś na wczorajszym etapie. Te w sumie paręnaście minut kibicowania na żywo pod Zameczkiem dało kibicowi kolarstwa więcej niż godziny spędzone na oglądaniu w TV transmisji z innych Tourów.
Powodzenia i więcej szczęścia na etapie do Bukowiny, bo jak widać noga podaje!

Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Sylwek gratulacje za bardzo udany etap i niezapomniane emocje, których dostarczyłeś licznie zgromadzonym kibicom pod Zameczkiem!

Powodzenia i więcej szczęścia do Bukowiny, bo noga jak widać podaje!

Trzymaj tak dalej!

Rafal