poniedziałek, 15 maja 2006
Dziś nie było tak płasko
...i dla sprinterów jak się spodziewaliśmy. W końcówce się męczyłem, troszkę bolały mnie nogi. To właściwie mój odwieczny problem z plecami skąd potem ból przechodzi na nogi. O samym wyścigu niewiele mogę powiedzieć. Damiano przed metą poczuł się na tyle dobrze żeby finiszować a potem już nie chciał. Tyle w dużym skrócie. Chłopaki pracowali a ja się tym nie przejmowałem. Śmiali się potem przy kolacji ze mnie, że w ogóle nie widzieli mnie dzisiaj. Wczoraj "Leo" mówił, że czuł się znakomicie i kto uważnie ten etap oglądał musi mi przyznać rację, że pewnie Piepoli przyjechałby z Basso. Jutro meta pod krótki, ale ciężki podjazd. Na nim czekają nas zakręty, przepychanie, walka o pozycje. Wszystko to co "lubię" i sprawia że mogę zebrać kolejne sekundy do swego bagażu strat.