O Tour de France może więcej na razie nie będę pisał. Bo i co? Niech tylko nikt dalej nie opowiada że kolarze to czarne owce w świecie sportu, bo jeśli jest problem to dotyczy on całego świata sportowego a nie tylko kolarstwa. To jedno jest pewne. Rozmawiałem dziś z Damiano i on sam jest również o tym przekonany. Właśnie od kilku dni Damiano trenuje czy powiem raczej, że bardziej wypoczywa tutaj w okolicy nad morzem z dzieckiem i towarzyszką życia. Razem jeździmy tylko na przejażdżki. On w czwartek startuje w GP di Camaiore, a ja lecę do Portugalii.
Noga o'k, chociaż zmęczona. Trenowałem pod koniec już na granicy zmęczenia, ale myślę że parę dni odpoczynku do wyścigu postawi mnie w pełni na nogi i włożony wysiłek przyniesie oczekiwane rezultaty. Mam taką nadzieje bo bardzo mi na tym zależy. Poza tym jestem tym który w naszej ekipie ma się zająć klasyfikacją generalną.
Podobnie będzie na Vuelcie bo rozmawiałem już z dyrektorem sportowym, który pojedzie na Vueltę i wstępne założenia są takie że "generalkę" mam spróbować pojechać razem z Marco Marzano, a pozostali mają polować na etapy. Marzano, który ostatnio skończył na drugim miejscu Brixia Tour przyjedzie też na Portugalię ale jak sam przyznał postara mi się tam pomóc w walce o końcowy wynik. Tak więc nie pozostaje mi nic innego jak zasuwać i mieć dużo szczęścia a nogę przynajmniej taka jak rok temu. Oby!