wtorek, 18 września 2007
Etap na odjazd i cóż pojechali bez nas
Po niemałej rzeźni, która trwała dobre 50 kilometrów w końcu grupka pojechała ze zjazdu. Jak to często bywa nikt mimo, że wszyscy mają już dość nie chce puścić pod górę bo jest przekonany że teraz właśnie odjedzie grupka. Tymczasem na "przegibku" odjeżdżają nagle prawie nie pedałując. Jutro raczej finisz z peletonu, za to w czwartek będę chciał spróbować się zabrać do ucieczki. Będzie tam długi podjazd od startu po brzydkiej nawierzchni drogi. W ekipie spokój. Damiano pojechał do domu. Jutro swój ostatni etap jedzie Bettini. "Benna" powalczy jeszcze z "Petą" o koszulę punktową. I tak powoli kończy się Vuelta.