niedziela, 13 marca 2005

Dziś przejechałem 175 kilometrów w 6 godzin i 15 minut


...po drodze 2400 metrów przewyższenia m.in. wjazd na wspomnianą wcześniej Campocecinę. Ten podjazd zajął mi około godziny, na szczycie leżało mnóstwo śniegu i było zaledwie 4 stopnie. To mój pierwszy taki długi podjazd na treningu w tym roku. Widziałem Oscara Freire podczas Tirreno-Adriatico co za finisze - niesamowite. Hiszpan robi wrażenie, ale moim faworytem na San Remo i tak pozostaje Petacchi. Co do mojego debiutu w ProTour to zobaczymy. Czekam na decyzje Gilberto Simoniego w sprawie Aragonii. Jeśli się on się zdecyduje to ja również pojadę i wtedy odpuszczam Vuelta al Pais Vasco. Wówczas aż do Giro polecę programem z zeszłego roku. Jeśli on nie jedzie to i cała ekipa się tam nie wybierze, a ja pojadę: VaPV, Giro del Trentino i Tour de Romandie. Wolałbym jednak osobiście jak już mówiłem opcję z Aragonią.

Jeśli chodzi o Paryż-Nicea to Darek Baranowski ma klasę, w to nigdy nie wątpiłem. Czasem może za bardzo tylko wczuwa się w rolę pomocnika ... nawet wtedy jak nie za bardzo ma komu pomagać. Uważam, że mógłby o wiele więcej osiągnąć, bo ma do tego środki i możliwości! Simoni na Mont Faron mnie trochę zaskoczył, nie spodziewałem się że będzie tak mocny już teraz. Widać że jest mocno nastawiony i skoncentrowany na tym aby zacząć Giro w 100%-owej formie jak to miało miejsce dwa lata temu. Ciekawe Giro się zapowiada... ale wcześniej jest dużo innych startów, więc żyjmy tym co mamy na bieżąco.