poniedziałek, 9 maja 2005

Tak jest dużo lepiej - mniej monotonnie

Nawiązuje do kolejnej zmiany lidera i do finiszów jakie dotąd mieliśmy. O ile wczorajszy etap może nie był zaskoczeniem, bo WSZYSCY ataku Bettiniego się spodziewali o tyle dziś porażka "Pety" jest zaskoczeniem. Przyznam jednak rację moim kolegom klubowym. Analizowaliśmy trochę dzisiejszy finisz i jak powiedział "Forna" jeśli "Peta" znalazłby tam mały przesmyk to by "przeleciał" nad tymi trzema, którzy go wyprzedzili. Pewnie tak, ale finisze tym się charakteryzują, że nie zawsze wygra ten najszybszy. Przy prędkości ponad 60 km/h trzeba też mocno używać głowy, widzieć co robią i co mogą zrobić przeciwnicy. Proszę pomyśleć, że jak wyszliśmy na ostatniej prostej (4 kilometry przed metą) to licznik wskazywał mi 69 km/h. Ogólnie etap spokojny, poza końcówką, podobnie jak wczoraj. Nasza praca ogranicza się do grupowej jazdy wszyscy razem, blisko Damiano i "Gibo". Na ostatnich 20-30 km nie jest to już takie proste, ale jest zawsze ktoś kto nie umie się przepychać. Ważne jest żeby obaj byli przed w końcówce możliwie blisko przodu peletonu tak aby nie stracili cennych sekund w przypadku gdyby grupa się porwała tuż przed metą. Dla przykładu wczoraj (na pierwszym etapie) Ivan Basso stracił do naszych liderów 5 sekund. Jutro cały etap to góra-dół, będzie ciężko. Na 8 kilometrów przed metą usytuowana jest premia górska drugiej kategorii. Ciężko przypuszczać aby ktoś nie spróbował swoich sił w ataku pod górę i nie wykorzystał okazji do zgubienia sprinterów. Na mecie przypuszczalnie zjawi się razem grupka 50-60 zawodników.