sobota, 7 maja 2005

Krótko. Zaczęło się!

No i przegrałem od razu zakład z "Rybą". Miałem większy wiatr od Darka, ale i tak bym z nim przegrał. To zresztą mało istotne. Jeden finisz i basta, w końcówce trochę brakowało sił i wydawało mi się, że stanąłem w miejscu. Jutro w końcówce etapu będzie nerwowo. Niepokoi mnie, że już od pierwszego etapu zapowiada się przepychanie i nerwówka w grupie. Będzie tam krótki, ale sztywny (15-procentowy) podjazd na wąskiej, krętej drodze jak nam tłumaczył "Martino". Najzabawniejsze, że opowiadając o końcówce pierwszego etapu gestykulując sam spadł z krzesła. Zobaczymy jak będzie, ale według naszego dyrektora sprinter jutro nie wygra.