sobota, 13 maja 2006

Wszyscy widzieli jak nam poszło

Właściwie to był zbyt długi etap ażeby o nim dokładnie opowiedzieć. Na szczęście wszyscy jesteśmy ludźmi i poza pierwszymi skokami przez następne prawie 100 kilometrów jechaliśmy raczej spokojnie. Później odjechało 30 kolarzy (w tym trzech od nas), ale większość z nich "wróciła" do nas pod Monte Catria ok 140 km etapu. Wszyscy widzieli jak nam poszło. Ciągnąc na ostatnich 30 km ryzykowaliśmy, że przegramy etap oraz że nie weźmiemy koszuli lidera co było osiągalne, bo "Patxi" Vila był najwyżej sklasyfikowany spośród uciekinierów. Ryzykowaliśmy i przegraliśmy. Damiano czuł się dobrze, ale na finiszu sił mu zabraklo. Taki jest sport. Było trochę nerwówki po etapie o tą decyzję i przegrany etap bo po 240 km wszyscy byli zmęczeni. Ja też ale normalnie, nie jakoś wykończony. Pod górę czułem się dobrze, ale trzeba też powiedzieć, że tempo nie było tam duże. Jutro meta pod górę. Od razu będzie ciekawiej. Tu właśnie się zobaczy jak się mają pretendenci do końcowego zwycięstwa. Podjazd znam. Jest ciężki. Prawdziwy podjazd, bez większych wypłaszczeń. Potrzebna jest na nim dobra noga i tyle.