Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Korespondencja Kasi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Korespondencja Kasi. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 maja 2010

Konieczność ciągłego wyboru

Upadki, kraksy i długo gojące się rany pokazują mi jeszcze jeden aspekt kolarstwa – konieczność ciągłego wyboru, a raczej jeden wciąż potwierdzany wybór – by wykonać swoją pracę w stu procentach… A jeśli to w danej chwili niemożliwe, to chociaż wytrwać do końca. 

Kiedy widziałam Sylwka bezpośrednio po kraksie, moja pierwsza myśl była taka, że dalej nawet nie ma już możliwości jechać – bez pełnej władzy w dłoniach, z ograniczonymi ruchami palców… Pomijając już nawet sam ból, do tej pory mnie zastanawia, jak można przez ponad 200 km trzymać kierownicę, nie zaciskając w pełni jednej dłoni.

Coś chyba jest w tym stwierdzeniu z „La Gazzetta”, że zawodnicy są jak Spartanie. Kiedy tłumaczyłam ten tekst, pojawił mi się mały uśmiech, ale chyba jednak jest w tym odrobinę prawdy… Typowe ludzkie reakcje nie mają tu racji bytu, bo pojawiające się ograniczenia i trudności są tylko kolejną okazją do ich pokonywania. Dopóki to możliwe trzeba walczyć i być wiernym tej raz podjętej decyzji, by dać z siebie wszystko.

Takiego podejścia do cierpienia i pojawiających się ograniczeń jako żona kolarza muszę się cały czas uczyć, ale już teraz szanuję je i doceniam. Jest to na pewno kolejna szansa na kształtowanie twardego i silnego charakteru… Bo piękno kolarstwa polega nie tylko na wygrywaniu wyścigów, ale i na zwyciężaniu z samym sobą.

wtorek, 26 maja 2009

Giro to we Włoszech prawdziwy spektakl

... trzytygodniowe święto dla fanów kolarstwa i wszystkich, których wciąga atmosfera wyścigu. Uczestnicząc w nim poznałam kibiców, którzy specjalnie na tą okazję biorą urlop, rodziny, które w komplecie stawiają się na poszczególnych etapach, domy, gdzie na niedzielne obiady nawet babcie zakładają różowe koszulki.

Najpiękniejsze jest jednak to, co kryje się pod tą kolorową otoczką- zrozumienie sportu i docenienie wysiłku każdego z kolarzy. Zarówno w mediach jak i wśród kibiców jest miejsce dla wszystkich, którzy codzienną pracą starają się osiągać swoje cele i wkładają w to całe serce.

Nie ma tu wartościowania: "kapitan- lepszy, gregario- gorszy". Nawet jeżeli to walka liderów budzi największe emocje, na jazdę drużyny patrzy się bardziej całościowo, nie pomniejszając roli żadnego z zawodników. Takie spojrzenie na sport jest cenne nie tylko z tego powodu, że uczy współpracy i pokory, pokazuje, że więcej możemy dokonać razem z innymi niż sami, ale też dlatego, że budzi w ludziach pozytywne nastawienie do kolarstwa.

Każdy sportowiec, który dobrze wykonuje swoją pracę, jest jakby wzorem, motywuje, żeby doskonalić się w tym, do czego ma się predyspozycje, w czym jest się dobrym. Albo po prostu do tego, żeby samemu wsiadać na rower, jeździć z rodziną i znajomymi, uczestniczyć w wydarzeniach sportowych. Taka kultura sportu jest tu widoczna w czasie całego roku, ale podczas Giro jakby jeszcze wyraźniej, jeszcze mocniej.

Kasia Szmyd

czwartek, 5 lutego 2009

Na Lazurowym Wybrzeżu

Ostatnie dni stycznia spędziliśmy na Lazurowym Wybrzeżu. Częściowo turystycznie, częściowo na rowerze... W praktyce "częścią rowerową" zajął się Sylwek, a ja zwiedzałam riwierę. :)

Okolica między Menton a Niceą nawet o tej porze roku robi duże wrażenie! Czarujące miasteczka, pełne wąskich uliczek i starych kościołów, kolorowe kawiarenki z cudacznymi, owocowymi słodkościami, maleńkie sklepiki o niepowtarzalnej atmosferze... Widać tam cały urok południowej Francji! A do tego Alpy i przepiękne morze! Większość czasu spędziliśmy w Menton - ponoć najcieplejszym miejscu Lazurowego Wybrzeża, położonym zaraz za włoską granicą. W trakcie treningów Sylwek balansował więc między Francją a Włochami... i między Francją a Monaco :)  W tym ostatnim państwie mieliśmy też okazję zobaczyć zabytkowe samochody rajdowe, przygotowane do "Rallye Monte Carlo Historique" - modele znane z rajdów lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych! W zwiedzaniu i treningach towarzyszył nam Leo, który na co dzień mieszka w Monte Carlo. Zaledwie trzy dni wyjazdu, a cały worek wspomnień... :)Foto: Kasia Szmyd

niedziela, 18 stycznia 2009

Praca kolarza jest wyjątkowa

... z jednej strony pozostawia bardzo dużo swobody, dowolności w organizacji czasu i planowaniu treningów, ale jednocześnie stawia całe mnóstwo wymagań i tak wiele uczy! Patrząc na nią każdego dnia i w pewien sposób w niej uczestnicząc widzę, że jest to codzienna praca nad sobą, która nie kończy się po powrocie z wyścigu lub treningu. Jazda w każdych warunkach, często dość ekstremalnych, właściwa dieta, czas snu, siłownia, ćwiczenia w domu, masaże, zgrupowania... Wszystko to każe narzucić sobie pewne ograniczenia, wybierać to, co często mniej wygodne i cały czas dążyć do celu. Myślę, że właśnie dlatego kolarstwo tak bardzo uczy odpowiedzialności i prawdziwej pokory. Jednocześnie - a raczej przede wszystkim - jest pasją, to widzę na każdym kroku. Pasja i sposób na życie - niesamowite połączenie, które tak bardzo kształtuje człowieka! Dla mnie, jako żony Sylwka, to właśnie jest w kolarstwie najpiękniejsze.

Kasia Szmyd