Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vuelta a Espana 2009. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vuelta a Espana 2009. Pokaż wszystkie posty

piątek, 25 września 2009

Po Vuelcie

Dwa dni w Madrycie z żoną, w czwartek ostatni i jedyny mocny trening w tym tygodniu, a dziś jadę już do Lugano.

Tegoroczna Vuelta uświadomiła mi, że mogę skończyć Wielki Tour w top 10 i nie musi to graniczyć z cudem, wydaje mi się, że gdybym nie musiał ciągnąć i jechać zawsze pod Ivana to skończyłbym w dziesiątce. Ale to tak na przyszłość, może kiedyś taka wiara i świadomość się przyda.

W niedzielę startuje z myślą by walczyć, przejechać spokojnie cały wyścig i w końcówce być wśród najlepszych. Trasa nie jest wymarzona, ciężka ale z ciągłą zmianą rytmu czego nie lubią moje nogi. Do tego w początkowej fazie wyścigu gdzie będzie jeszcze dużo zawodników trzeba jeździć bardziej z przodu niż z tyłu peletonu. O faworytach nie będę pisał, oni są znani, i myślę, że jak zwykle włoska i hiszpańska reprezentacja będą patrzeć na siebie i kontrolować całą sytuację.  

foto: Joaquím Rodríguez

środa, 23 września 2009

Analiza zespołu na Vuelcie

Kiedy rozpoczyna się wyścig z nadzieją na wygraną i nie osiąga się nawet podium nie można oczekiwać, że ocena końcowa będzie lepsza od tej oczekiwanej. Poza tym nawet osiągnięcia etapowe były nikłe z Bennatim jadącym na poziomie niższym od swych możliwości. Oto całe wyjaśnienie Vuelty dostatecznej, lecz niezbyt pozytywnej.
O Sylwku:
Lepszy niż Basso, to Polak wykonał w pełni swoje obowiązki.

żródło: www.cicloweb.it

przygotował: Daniel Marszałek

poniedziałek, 21 września 2009

Gregario fenomenale

W podsumowaniu Vuelty na włoskim portalu "cicloweb" Sylwek zasłużył sobie na notę 7,5 - równą tej którą otrzymał drugi w całym wyścigu Samuel Sanchez czy też podwójni zwycięzcy etapowi Fabian Cancellara i Damiano Cunego.

Wyżej ocenieni zostali tylko czterokrotny triumfator etapowy Andre Greipel i zwycięzca całego wyścigu Alejandro Valverde. Znacznie niżej niż Sylwek zostali ocenieni dwaj liderzy Liquigasu czyli Ivan Basso i sprinter Daniele Bennati.

Redaktor Mario Casaldi przy osobie Ivana Basso napisał: „Oczywiście nie brakowało mu wspaniałego robotnika, któremu dajemy notę 7,5 (mówimy o Polaku Szmydzie aby było jasne).”

Daniel Marszałek

piątek, 18 września 2009

Gdyby dziś meta była na szczycie!

Musieliśmy ruszyć pod przedostatnim podjazdem by rozwiać marzenia Gesinka o podium. To nie nasza wina, że się wywrócił i ciężko mu idzie, ale wyścig to wyścig. Możliwe, że Ivanowi też będzie ciężko w tej sytuacji utrzymać się na podium ale to zobaczymy dopiero jutro. 

Nie ukrywam, że gdyby dziś meta była na szczycie to wygrałbym etap. Spokojnie, gdybym zaatakował na przykład na dwa kilometry do mety nikt by za mną z generalki nie ruszył, a tylko ci ze mną zostali. Czułem się tak, że swobodnie mogłem jeszcze przyspieszyć, niesamowita noga! Jednak zbyt ważne było byśmy na szczycie byli wszyscy razem, Sanchez, Evans i Ivan z nimi.

Na zjeździe wiadomo, nie jest to moja mocna strona, nie znalazłem motywacji by bardzo dużo ryzykować na tych 17-tu  wymagających zakrętach, wiedząc, że i tak nie mam nic do zyskania. Swoją drogą, gdybym musiał z nimi zostać to byłoby mi ciężko, nie idą mi zjazdy w deszczu, kwestia głowy, stresu...? Jutro spokój, mocno ale bez przesady.

foto: www.lavuelta

Polska kozica robi tempo :)

czwartek, 17 września 2009

La cabra polacca

Znów nam się udało z pogodą, bez deszczu ale bardzo zimno. Roman miał pójść w odjazd, ewentualnie Zaug, ja nie mogę się ruszyć jak zawsze, mam jechać równoległy etap z Basso bo nigdy nie wiadomo co przyjdzie komuś do głowy. 

To co się działo z tyłu za odjazdem, chyba było ciężko komukolwiek zrozumieć, a już na pewno nie wiedziała co chce dziś zdziałać ekipa Euskatel. Romanowi tak mało zabrakło, szkoda, przydałoby się tu jednak wygrać etap. My jutro bez przeliczania, atakujemy. Znów bierzemy wyścig na siebie, nie zostało nam nic innego.

Purito Rodriguez mówił mi, że w hiszpańskiej tv stałem się słynny, polubili mnie i moją pracę również tamtejsi komentatorzy, nazywają mnie „la cabra polacca”... nawet Alejandro tak się ze mną dziś przywitał. Miło, widzę to zresztą po tym jak przed etapem podchodzą kibice i mówią „muy fuerte”, proszą o autografy lub robią zdjęcia.

foto: corvospro

poniedziałek, 14 września 2009

Konkurs rozstrzygnięty

W związku z dużym zainteresowaniem możemy już zakończyć konkurs. Koszulkę Sylwestra z Vuelty wylosowali Izabela i Sławomir Karpiak. Gratulujemy! Poprawna odpowiedź to: VUELTA a ESPANA (wliczając obecną) – 6, GIRO d'ITALIA – 8, TOUR de FRANCE – 1 w sumie 15 startów.

foto: Kasia Szmyd


niedziela, 13 września 2009

Bardzo wyrównany poziom na tegorocznej Vuelcie

Mimo trzech bardzo ciężkich dni wszyscy są mniej więcej na równym poziomie. Może poza Sánchezem który moim zdaniem wygra tegoroczną Vuelte. Już dwa lata temu wygrywając trzy etapy łącznie z ostatnią czasówką pokazał, że trzeci tydzień jest jego mocną stroną. 

Ivan też jest mocny, ale by wygrać ponownie Wielki Tour przy jego charakterystykach musi być dużo mocniejszy, inaczej ciężko zerwać z koła najlepszych.

Dziś bardzo ładna praca całej ekipy, czułem się znakomicie. Cieszę się, że walczymy, że prawie za każdym razem bierzemy wyścig w swoje ręce i atakujemy lidera. Widać nas i widać, że Ivan się nie poddaje i ma charakter, a to ważne.

I top e i flop al termine della 14a tappa

Jest robotnikiem, który prawdopodobnie w wielu drużynach mógłby występować w ważniejszych rolach, albowiem czasami wydaje się, że jedzie mocniej od swych kapitanów. Dzisiaj wyszedł na prowadzenie i utrzymywał tak bardzo wysokie tempo, że na kole zostało mu naprawde niewielu rywali, zaś kolejni odpadli gdy tylko przyśpieszył Basso.

tłumaczenie Daniel Marszałek



sobota, 12 września 2009

Ale etap!

Na odprawie założenie było takie by Roman poszedł w odjazd i byśmy go później znaleźli pod Monachil. My od dołu narzucamy mocne tempo by jak największej liczbie ludzi podciąć nogi, podciąłem i sobie. 

Czułem się bardzo dobrze ale wszystko w moich limitach. Czekałem z zaciśniętymi zębami aż odbije Zaug ale niestety doszliśmy wcześniej Benne a on od razu jeszcze mi dołożył, pociągnął mocno trzysta metrów i mi wystarczyło.

Przykro mi tylko, że dziś nie byłem pożyteczny ale nie wszystkie dni są jednakowe. Zapłaciłem za nasze mocne tempo lecz ważniejsze, że i wielu naszych rywali też to odczuło. Spokojnie, jest dobrze, a jutro zostaje nam jeszcze Pandera.

foto: corvospro

piątek, 11 września 2009

Znów inaczej to wyglądało przed startem

... a inaczej było. Bardzo spokojnie pokonane dwa wcześniejsze podjazdy spowodowały, że wszyscy byli raczej świeży na ostatnim podjeździe. Zacząłem ciągnąć, kawałek poszedłem nawet mocno ale Ivan widząc, że szybko idzie i na kole jest luz stwierdził, że nic już nie można zrobić. Jak sam mówi, takiego skoku jak Gesink nie ma, ale widzieliśmy, że nikt nie mógłby go przytrzymać.

Jutro wszystko odbędzie się pod Monachil, bardzo ciężki i doskonale mi znany podjazd, Roman i Zaug od dołu, inaczej być nie może. Nigdy tam dobrze nie pojechałem, jutro będzie ten pierwszy raz bo muszę zostać z Ivanem do końca. Tak jak mówi Alejandro czy Ivan, te trzy dni trzeba wziąć całościowo, nie jako pojedyncze etapy, wnioski wyciągniemy w niedzielę.

foto: corvospro

środa, 9 września 2009

I top e i flop al termine dell'11a tappa

Po kilku etapach, w których robił za obstawę Basso w górach, dzisiaj w pełni oddał się do usług Bennatiemu. Niemal przez cały podjazd pod Alto Campo de San Juan to on dyktował tempo celem zgubienia jak największej liczby sprinterów (co udało się połowicznie, albowiem niemało z nich dogoniło później peleton) aby ułatwić finisz koledze z zespołu.

tłumaczenie: Daniel Marszałek
 źródło: www.cicloweb.it

Miały być dwa spokojne dni

...  a nie do końca tak wyszło. Trochę przez wiaterek, trochę przez nas samych, mam na myśli Liquigas. Dziś sam Maciek przyznał, że jak ciągnąłem to trochę klął na mnie, tym bardziej się cieszę, bo to znaczy, że robiło to jeszcze kilkudziesięciu z grupy. Miałem wyciąć sprinterów a jak Benna mówił zwalniałem. Sam finisz to już inna historia, ale próbowaliśmy i to się liczy.

Mało kto jest zadowolony z jutrzejszego dnia odpoczynku, nie tylko ja. W poniedziałek po trzech ciężkich etapach byłby bardziej przydatny... jutro trochę bez sensu.

foto: corvospro

poniedziałek, 7 września 2009

Zmiana taktyki

Nie mam czasem sił odpisywać kibicom którzy piszą, że Ivan coś nie tak, że słaby itd... Przecież było widać, że nie było terenu, a on w końcówce nie jest tak dynamiczny jak Alejandro czy ktoś inny. Zresztą dziś było widać, że jest na prawdę silny, myślę, że na kolejnych górach będzie go stać na odebranie koszuli Valverde. 

Ja nie miałem problemu z jazdą z przodu do najsztywniejszego momentu (19%), takie stromizny to moja pięta achillesowa, na więcej mnie nie stać, ale ok, tym bardziej muszę się skoncentrować na swojej pracy. 

Ivan mi dziś powiedział, że nie będę już ciągać pod górę, będziemy tego unikać, by nie robić pracy innym... zmiana taktyki, po mojej myśli.

foto: corvospro

niedziela, 6 września 2009

Etap długi i ciężki

... ponad cztery tysiące metrów w górę i sześć godzin na rowerze. Moje odczucia od samego startu aż do mety znakomite, co nie zdarza mi się często. 

Jakoś nikomu nie chciało się gonić uciekinierów, zaczęło Casse d'epargne w momencie jak ucieczka miała więcej niż piętnaście minut i to też raczej dość spokojnie. Zresztą było widać, że ostatni podjazd rozpoczęła dosyć spora grupa.

Ivan i ja liczyliśmy, że podjazd Alto de Aitana będzie trochę cięższy, jak ja ciągnąłem to jechaliśmy 24km/h, co oznacza, że na kole jedzie się bardzo dobrze. Sam Ivan jest zadowolony z etapu, z tego jak pojechał. Czuje się silny, choć wiadomo, że nie ma takiej dynamiki w końcówce jak Samu czy Alejandro. 

Gór jest jeszcze dużo. Jutro ciężki podjazd, pamiętam jak wygrał go w 2000 roku Eladio Jimenez, dla mnie raczej zbyt sztywno, tak się obawiam, nigdy sobie nie radzę jak mamy 15% i więcej... zresztą się zobaczy...

Pierwszy tydzień za nami

... myślę, że był to dość łatwy i niezbyt uciążliwy początek Vuelty. To co nas jednak czeka w kolejnych dniach, od dziś poczynając, to już całkiem inny wyścig. 

Dzisiejszy bardzo trudny etap na wymęczenie, osiem premii górskich i do tego finałowy dwudziestojedno kilometrowy podjazd. Moje zadanie to zostać z Ivanem. Roman lub Olivier mogą próbować odjazdu gdyby ktoś atakował na wcześniejszych podjazdach.

Ciężko zgadywać kto mógłby dziś przejąć inicjatywę na ostatnim podjeździe. Jak zawsze dużo niewiadomych na pierwszej mecie pod górę.

Foto: Kasia Szmyd

środa, 2 września 2009

Działo się wczoraj!

Wczoraj wieczorem po wyjściu z samolotu słyszałem jak ktoś mówił, że chciałby ucałować ziemię hiszpańską, że czuje się jakby wracał do domu po wojnie. Działo się wczoraj! Mnóstwo kraks na wąskich drogach, często po kostce czy bruku, nie wspominając o ostatniej mega kraksie na niecałe 3km do mety.  

Ciekawe jakby to wyglądało gdyby to rondko było na 3200m do mety czyli jeszcze przed strefą ochronną... protesty, strajki, walka z sędziami i organizatorami, nerwówka, a dla kilku pewnie pożegnanie z marzeniami o klasyfikacji generalnej. Od nas leżeli Benna i Roman, na szczęście bez poważnych konsekwencji.

Od jutra inny wyścig, nie mniej nerwowy, na pewno z niebezpiecznymi zjazdami i trudnymi do interpretacji trasami ale już na Vuelcie, tej prawdziwej, w Hiszpanii, każdy wyścig jest specyficzny na swój sposób, jak jest rozgrywany tam gdzie być powinien...

foto: corvospro

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Vuelta... w tym roku wyjątkowo ciężka

Pierwszy tydzień bardzo specyficzny jak na wyścig Dookoła Hiszpani. Start z Holandii, która przywitała nas deszczem, wiatrem i zimnem, czyli tym, czego raczej w Hiszpanii nie znajdziemy. No, może poza wiatrem. Etap drugi typowy dla klasyków rozgrywanych na tych terenach, wąskie drogi i mnóstwo zakrętów. 

Dziś, to znaczy na trzecim etapie, było już dużo lepiej, ale jutro znów mieszanina Amstel z Liege, kończąca się podjazdem pod Saint Nicolas. Ten dziwny początek powoduje, że kandydaci do generalki muszą się wyjątkowo pilnować. Póki co ściganie przebiega tak, jak zakładaliśmy na odprawie przed wyścigiem. Przypuszczaliśmy, że żadna ekipa, która ma lidera na klasyfikację generalną nie będzie chciała robić zamieszania i… tak na razie jest.

Pierwszy tydzień zamknie płaska czasówka, która poprzedzi pierwszy etap kończący się pod górę. To pamiętny dla mnie podjazd, bo tam w 2004 roku swój pierwszy etap na Vuelcie wygrał Leonardo Piepoli. To będzie ciężki, męczący etap, cały czas góra-dół, lewa-prawa i na koniec podjazd, który do łatwych nie należy… Na razie trzeba pilnować się jeszcze jutro. Widać, że Ivan jest bardzo silny i wierzę, że zobaczymy to już na czasówce w Walencji.

źródło: eurosport, foto: corvospro