piątek, 27 sierpnia 2010

Ale ten czas leci

... od Road Trophy zacząłem poważnie trenować i muszę przyznać, że czuję się całkiem dobrze. Najważniejsze to to, że chcę walczyć i wierzę, że stać mnie na to by pojechać super Emilie i Lombardie, mały osobisty cel to top 5 na tych wyścigach.

Od poniedziałku trenuje w okolicach Monaco, w przyszłym tygodniu znów wrócę do Polski, ale nie o tym miało być a o zeszłym weekendzie.

Świetna impreza, to znaczy dużo pasjonatów, kolarzy amatorów chcących się sprawdzić po górskich trasach jakie mieliśmy do pokonania w ciągu trzech etapów Road Trophy. Starałem się nikomu nie przeszkadzać, dwa dni jechałem z przodu a trzeciego dnia musiałem wypaść z generalki bo mi "groziło" pudło w mojej kategorii. Ale tym samym mogłem pojechać z tymi którzy bardziej niż z innymi walczyli z własną słabością i jako główny cel stawiali sobie ukończenie wyścigu.

Pojechać i porozmawiać, zobaczyć, że jest mnóstwo pasjonatów dwóch kółek, kibiców którzy czekają na każdy mój występ przed TV, to znów mobilizuje.

Kilku z uczestników wystartuje w sobotę w MS w Austrii, życzę im powodzenia i kto wie może ktoś do Polski przywiezie tęczową koszulkę...