poniedziałek, 27 lutego 2006

Trzech nowych

To znaczy Paolo Tiralongo, Marzio Bruseghin i Tadej Valjavec już "ochrzczeni", bowiem wszyscy trzej leżeli wczoraj na wyścigu (Clasica Almeria). Nic poważnego, może tylko Tadej zaliczył konkretne zbicie kolana. Proszę mi uwierzyć że wiał taki wiatr że miejscami przestawiał rower. Po prostu przednie koło w powietrzu. "Martino", mechanik i lekarz zakładali się kiedy mnie znajdą gdzieś w rowie. Ktoś nawet 10 euro stracił. Ciągnąłem nawet przez 80 kilometrów, a potem jak Liberty Seguros zaczęło "rantować" wciąż byłem z przodu tj. w grupce około 40 ludzi. Damiano nie nastawiał się na walkę na finiszu, miał spróbować "Figus" (Figueras) ale nie wyszło mu. Ogólnie był to pozytywny sprawdzian, a tym bardziej bardzo dobry trening. Nie rozumiem jeszcze do końca jak pojedziemy Vuelta a Murcia, która od pierwszego etapu jest ciężka, dużo cięższa niż zwykle. Myślę, że za dwa dni będziemy wiedzieć co "Martino" zamierza wobec Damiano.

środa, 22 lutego 2006

Słów kilka o moich wynikach badań

Teoretycznie nie jest źle. Jest lepiej niż w ubiegłym roku tzn. więcej mocy (Watt) na progu tlenowym oraz większy stosunek mocy do wagi. To oznacza, że praca wykonana w ciągu ostatniego miesiąca była dobra. Czasem czuje się podmęczony, ale tak zazwyczaj jest jak się dużo trenuje bez ścigania. Potrzebuje wyścigów: dla lepszej psychiki, dalszej motywacji, wyrobienia rytmu startowego, którego teraz z pewnością mi brakuje. Najbliższy start w niedzielę, a dalej od środy (1 marca) Vuelta a Murcia.

sobota, 18 lutego 2006

Dziś i wczoraj trenowałem z trzema kolegami z ekipy

W tym z Damiano, który przyjechał w moje strony żeby zobaczyć trasę czasówki na tegorocznym Giro d'Italia. Wczoraj przejechaliśmy 200 kilometrów, zaś dzisiaj 175. Od lutego trenowałem z Mateuszem Mrozem, byłym kolarzem Amore i Vita którego gościłem u siebie. Obecnie jest on kolarzem ekipy "widmo" Zbyszka Sprucha. Głupia sprawa bo wielu chłopaków ma przez tą niepewna sytuację stres że ryzykują koniec kariery. Mam nadzieje że nie okaże się to po raz kolejny z niewypałem!

Wrócę do wykonanej pracy jak obiecałem. Dużo i ciężko. Dużo objętościowo, ale mniej gór i jeszcze więcej koncentracji na ćwiczeniach specjalistycznych. Ale spokojnie, spokojniej niż rok temu, mniej ponad progiem tlenowym, więcej w średnim zakresie tętna. Od grudnia ważę 2 kilogramy więcej a z drugiej strony mam prawie 2% mniej tłuszczu co oczywiście oznacza, że przybyło mi mięśni. W poniedziałek jadę do trenera zrobić test to się okaże również jak mój organizm przyjął wykonaną pracę tj. czy była ona dobra i przyniosła spodziewane owoce ... przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce okaże się na wyścigu.

"Martino" powiedział mi dziś mi że Vuelta a Murcia (1-5 marca) jedziemy spokojnie, a ja mam być przy Damiano czyli żadna nowość! Chcę to widzieć tzn. nie wierzę że Damiano nie będzie "próbować nogi" po górach. Wczoraj byli z nami na treningu młody Dekker i Flecha z Rabobanku i już sobie chłopaki wyścig urządzili pod jeden z cięższych okolicznych podjazdów. Damiano był pierwszy na szczycie. Zaskakuje mnie jednak niezła dyspozycja Thomasa. Myślę że się pokaże w pierwszej części sezonu. Co do naszej ekipy to kto uważnie śledzi wyniki wie że mamy już dwa wygrane wyścigi na koncie. Bardzo dobrze, bo nie będzie nerwówki w ekipie i będziemy mogli spokojnie szykować się do Giro.

Napiszę w poniedziałek po teście. Zobaczymy jak pójdzie. Najważniejsze by zwiększyć watt na progu, to bardzo istotne i dużo właśnie mówi o wykonanej pracy. Istotny jest też stosunek watt / waga.

wtorek, 7 lutego 2006

Zaczęło się

To znaczy pierwszy start w nowym sezonie za mną (GP Costa della Etruschi). Początkowo nie miałem w tym wyścigu startować, ale potem ktoś wypadł i pojechałem. Od początku gaz, cały wyścig mocne tempo, co jest nietypowe dla tego wyścigu. Z reguły jechało się w nim spokojnie przez cały dystans. Ale tak nawet lepiej, bo potrenowałem, tym bardziej że wraz z dwoma zawodnikami z Milram ciągnąłem przez blisko 100 kilometrów na naszych sprinterów. O formie wspomnę tylko że taka może być o tej porze roku, ale jest jeszcze dużo do zrobienia.

Cofnę się trochę do zimy. W Polsce tzn. w grudniu udało mi się dobrze popracować tzn. zrobić to co chciałem. Siłownia trzy razy w tygodniu, ostre koło przez miesiąc i rower. Nie straciłem ani jednego dnia pracy. W styczniu już tutaj jeździłem w towarzystwie "Białego" i "Ignaca" z Legii. Na pierwsze zgrupowanie klubowe nie pojechałem. Zresztą było tam tylko pół ekipy tzn. 16 ludzi, przede wszystkim ci którzy muszą ruszyć mocniej w początku sezonu oraz ci którzy nie mogą w domu trenować z powodu złej pogody. Byłem tylko teraz na tygodniowym zgrupowaniu przed wyścigiem. Pozowaliśmy do zdjęć. Atmosfera jest ekstra, skład raczej młody, wyglądamy na zgraną ekipę. Czuję że jeżdżę w Lampre. Jeszcze jako młodzieżowiec marzyłem żeby się w tej ekipie ścigać i właśnie tu jestem. W zeszłym roku to było inaczej bo ekipa mimo nazwy to było bardziej Saeco niż Lampre. Teraz się trochę pozmieniało. Został sam Saronni, wrócili niektórzy dawniejsi sponsorzy. Myślę że będzie o'k. Byle nie dać się ponieść i pracować wytrwale i spokojnie. Za parę dni napiszę o treningach, pracy wykonywanej i najbliższych startach.