poniedziałek, 31 marca 2008

Pierwszy start już za mną

A jak pójdzie wszystko zgodnie z planem to jeszcze tylko dwie krótkie etapówki mnie czekają przed wielkim GIRO. Jeszcze dwa lata temu stresowałbym się, że tak mało się ścigam. Jednak teraz widzę, że potrafię się dobrze przygotować również w domu. Brakuje mi oczywiście jeszcze szybkości i przyzwyczajenia do tempa wyścigu, odporności na zmiany rytmu etc.

Dlatego też tak sobie myślę o "Rybie", że będzie mu pewnie ciężko na Bergamasce. Jest mocny, solidnie tu trenował przez ostatni miesiąc. Niemniej był przez 18miesiecy z dala od wyścigów co może mu przysporzyć wiele problemów, zwłaszcza na płaskich etapach i szybkich dojazdach do gór.

Pozostali Polacy z którymi się w zeszłym tygodniu ścigałem wciąż w zasadzie tak jak ja trenują. No może poza Przemkiem Niemcem, który jest już dalej w rytmie wyścigowym i praktycznie poza ostatnim etapem był zawsze w czołówce. Ale sezon jest długi.

Moją formę oceniam jak poprzednim razem czyli dobra w sam raz na ten czas. Dużo czasu mi jednak nie zostało, Na Trentino chciałbym już być w stanie nawiązać walkę z czołówka, zaś na Romandii, jak zawsze na mojej Romandii - gonić za marzeniami czyli zwycięstwem etapowym i podium w generalce.

Start w Giro jest coraz bardziej prawdopodobny. Niemniej pozostaje do rozwiązania kwestia jak drużyna pod nieobecność Cunego będzie ustawiona na tym wyścigu i z jakimi ambicjami w nim wystartujemy.

czwartek, 27 marca 2008

I znów numer na plecy


Ciao. I znów numer na plecy. Jestem o rok starszy, z pewnością bardziej doświadczony i pewniejszy siebie. Ostatnie treningi były super. Pojeździłem spokojniej niż zwykle, bez pracy na 100%. Przyznam że pierwszy start po pięciu miesiącach jest wyjątkowo trudny, ale jak widać po wynikach nie jest tragicznie.

Najważniejsze są jednak odczucia, a te jednak nie są najlepsze. Wciąż jedzie się ciężko i wydaje się że ledwo jadę z najlepszymi. Biorąc pod uwagę że mam takie właśnie, właściwe dla tej pory roku odczucia to pozytywnym zaskoczeniem jest fakt, iż mimo wszystko jestem z przodu. Każdy kolejny etap to podnoszenie mojego "progu bólu". Dziś było jeszcze ciężej ale myślę że przyczyniła się do tego również pogoda i temperatura, która miejscami dochodziła do 2 stopni Celsjusza.

W sobotę będzie znów ciężko w końcówce, ale pojadę żeby się jakoś wybronić. Ten start jako całość i tak oceniam jako pozytywny sprawdzian i test wykonanej do dziś pracy. No i przede wszystkim super trening przed Trentino, Romandią i dalszą częścią sezonu.