Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trening. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trening. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 6 lutego 2011

W tym roku na Teneryfie jakby trochę zimniej

Ważne, że nie pada i jest słonecznie, a czy na dole jest 20 czy 28 stopni to już bez znaczenia. Moje cele tego zgrupowania to: godziny, dystanse w cieple po „długich” górach, nie przesadzając z tętnem i nadmiarem pracy.

Lubię tu wracać, sporo tygodni mojego życia już tu spędziłem i widzę, że dużo mi pomagają te przygotowania.

Wczoraj 5h 30min, dziś 5h z testem. Trzeci test w tym roku i wciąż znaczący progres. Nie chcę wnikać teraz w watty na progu, przełożenie watt/kg ale jest ok, teraz przede mną dużo spokojnej i mądrej pracy.

Przed chwilą dowiedziałem się o wypadku Kubicy, mam nadzieję, że wróci jak najszybciej do zdrowia. Tym bardziej, że jest kibicem kolarstwa i wiem, że jak tylko mógł to nie opuszczał relacji telewizyjnych z Giro.

źródło: www.sylwesterszmyd.pl

wtorek, 25 stycznia 2011

Zgrupowanie na Sardynii za nami

W ciągu dziesięciu dni pracy przejechane blisko 1300 km w tym dwa dni na rowerach czasowych, non stop pofałdowany teren i ciepło.

Ja trenowałem zgodnie z uprzednimi założeniami, spokojnie, w siodełku, bez przesilania i ćwiczeń robiąc bazę kilometrową. Codziennie rano chodząc na siłownię jak w grudniu. Body, który był ze mną w pokoju wkurzał się, że mógłbym sobie wymyślić inne godziny przyjmowania gości. Jeśli ktoś ze mną szedł na siłownię, Agnoli lub częściej bracia Sagan, wpierw przychodzili do mnie na kawę, o 6.30 rano! Zresztą z Bodym i Słowakami tworzyliśmy nawet przy stole małą grupę, my ucząc się słowackich słówek, oni starając się rozumieć więcej po polsku.

Nie ukrywam, że wolę trenować w domu. Tu mogę już jeździć dłuższe podjazdy, dziś przejechałem dwa 40 i 50minutowe, między innymi osławiony przez Armstronga Col du Madone. Widzę, że i we Francji jest gdzie trenować, brakuje tylko barów w których można by się zatrzymać w połowie treningu na dobre cappuccino.

Mam teraz sporo pracy aż do wylotu na Teide (za tydzień), tak by w górach móc już pracować na wyższym poziomie a nie męczyć się każdym podjazdem.

Teide będzie pierwszym ważnym etapem przygotowań do Giro, choć wiem, że muszę się tam zjawić niezbyt „brillante”, dojść do szczytu formy na najważniejsze etapy i utrzymać ją do TdF…

czwartek, 13 stycznia 2011

Prezentacja Liquigas - Cannondale

Wśród dużej grupy dziennikarzy głównie włoskich i amerykańskich był również Adam Probosz. Cieszę się, że swoim przyjazdem docenił fakt iż w najlepszej drużynie kolarskiej minionego sezonu jeździło i wciąż pozostaje trójka Polaków.

Ciekawie zorganizowana impreza, duże ambicje kapitanów i jak już wspominałem spore zainteresowanie mediów.

Mój plan startowy mogę już oficjalnie potwierdzić, będzie identyczny jak ubiegłoroczny z jednym wyjątkiem, miedzy Giro a TdF zabraknie Dauphine Libere. Po lutowym zgrupowaniu na Teide za którym już się nawet stęskniłem mam pierwszych start w Vuelta Catalunya a bezpośrednio przed Giro, Trentino i Romandia

środa, 5 stycznia 2011

Okres świąteczny

Jak zawsze krótki świąteczny okres minął bardzo szybko... Postarałem się poświęcić jak najwięcej czasu rodzinie i najbliższym znajomym. Udało mi się również pojeździć na szosie, jedynie z małymi trudnościami w 3miescie.

24go grudnia trenując z braćmi Olejnikami w Bydgoszczy, po prawie czterech godzinach treningu trafiliśmy na policjanta - służbowca który wykrzykując ukarał nas mandatem za jazdę po krótkim odcinku drogi ekspresowej, która jest takową głównie dzięki oznaczeniu i niewiele ma wspólnego na przykład z obwodnicą Gdańska. W dzień Wigilii, przy znikomym ruchu, zasypanych i oblodzonych bocznych drogach, zabrakło trochę ludzkich odruchów... pierwszy mój mandat za jazdę rowerem.

Dziś na zakończenie pobytu mała "fiesta" w Bydgoskim Romecie, postanowiłem wspomóc mój rodzimy klub przez zakup strojów kolarskich dla zawodników na najbliższy sezon i w obecności pozostałych sponsorów oficjalnie przekazaliśmy symboliczną koszulkę na ręce jednej z lepszych cyklistek Rometu Anni Kosmeckiej.

W poniedziałek prezentacja Liquigasu w Mediolanie, spodziewam się również polskiego dziennikarza na tak ważnej imprezie a od wtorku zgrupowanie znów na Sardynii.

czwartek, 23 grudnia 2010

Wesołych Świąt

Powrót po zgrupowaniu, z prawie 20 stopni do naszej polskiej rzeczywistości. Oczywiście nie narzekam, dziś na treningu nawet się zgrzałem, koledzy w Italii mają gorzej bo wciąż pada deszcz, tu co najwyżej może sypać śnieg ale w jeździe to nie przeszkadza.

Przy okazji Świąt Bożego Narodzenia wszystkim czytelnikom bloga, czyli w większości moim kibicom, sympatykom i kibicom kolarstwa życzę głębokiego, wewnętrznego, właściwego do okazji przeżywania tajemnicy tych Świąt.

W Nowym Roku, bardziej już sportowo, odkąd istnieje Pro Tour będzie nas Polaków w nim największa liczba, tak więc życzę Wam wszystkim byśmy dostarczyli jak najwięcej pozytywnych emocji i wrażeń na szosach całego świata.

Wesołych Świąt, dobrego Nowego Roku!

czwartek, 16 grudnia 2010

Połowa zgrupowania za nami

Zaczęło się dobrze, ładna pogoda od 15 do 19 stopni, dziś tylko się zrobiło 7 stopni a przed chwilą nawet sypał śnieg. W niedzielę ma wrócić 15stopni a to znaczy, że uda nam się przejechać wszystkie zaplanowane godziny.

Mnie idzie ciężko, w końcu są to moje pierwsze treningi na szosie. Poza tym codziennie rano o 6.30 chodzę na siłownie a wieczorem mamy jeszcze godzinę strechingu, tak wiec pracuję dużo. Dużo ale spokojnie, mając w głowie fakt, że mój sezon zacznie się od maja, jest jeszcze dużo czasu.

Ekipa już nieźle zgrana, podoba mi się, że mimo dużych zmian w składzie, utrzymaliśmy dobrą atmosferę zawsze obecną w Liquigasie.

Na temat planów startowych jeszcze nie rozmawiałem, ale myślę, że dyrektorzy niczym mnie nie zaskoczą.

Ivan cały czas mi mówi, że wolałby bym nie jechał Giro, ale nie zależy to od nas. Ja właściwie bym chciał bym jechać, bo było by to moje dziesiąte Giro a do tego pod rząd, nie wspominając, że wszystkie ukończyłem. Zobaczymy jak będzie.

niedziela, 5 grudnia 2010

Pierwsze zgrupowanie za mną

... a to znaczy, że sezon 2011 rozpoczęty,      a ściślej przygotowania do niego bo ja swoim zwyczajem zacznę bardzo późno.

Może za szybko by mówić o programach startowych, bo o tym na najbliższym zgrupowaniu na Sardynii, ale już mogę powiedzieć, że zbyt dużych zmian do 2010 roku nie będzie.

Na San Pellegrino jak zwykle dużo śniegu, mnóstwo odpraw i spraw organizacyjnych. Ekipa pomimo dużych zmian sprawia wrażenie dobrze zgranej. Był również czas na podsumowanie roku i życzenia powtórki najlepszego z dotychczasowych sezonów Liquigasu w którym wygrywaliśmy 39 razy i 93 stawaliśmy na podium.

W niezależnych badaniach Liquigas wyliczył, że aby zapewnić sobie taką samą widoczność w włoskiej TV i prasie (gdyby nie zainwestował w kolarstwo) musiałby wydać 41mln euro. Będąc widocznym (logo) na pierwszym planie przez 31h i 17minut we włoskiej telewizji. Samo tylko Giro licząc w ten sposób przyniosło mu zwrotu 28 mln euro. Porównując, rok 2009 prawie połowę mniej bo 21mln euro a 2005 rok w którym zaczynał sponsoring, przyniósł zwrot 7mln euro.

Od czwartku do samej Wigilii trenujemy na Sardynii, czyli raczej w słońcu i okolicach 15st.C.

foto: bettiniphoto.net

niedziela, 28 listopada 2010

Volvo V60

Jak już wcześniej wspominałem w minioną środę firma Wadowscy i  Volvo Auto Polska przekazały mi do użytku najnowsze Volvo V60. Świetnie zorganizowana impreza w krakowskim Sheratonie świadczy o profesjonalizmie firmy i poważnym podejściu do całego projektu. Auto super, bezpieczne i komfortowe. Cieszę się z nawiązania tej współpracy, myślę, że jest to największa tego typu indywidualna promocja w kolarstwie w naszym kraju. 

Jutro rano jadę na pierwsze zgrupowanie na San Pellegrino, mnóstwo śniegu jak co roku... a potem już zacznę na poważnie przygotowania do nowego sezonu.

foto: Kasia Szmyd

niedziela, 26 września 2010

Co za ekipa!

Kolejne dwa zwycięstwa i powoli stajemy się nudni... Po pięciu latach Benna w końcu wygrywa, do tego u siebie w domu. Wtedy również jechałem i ciągnąłem do pierwszego kilometra przed metą gdzie skasowaliśmy Cassagrande i Nibalego, tyle tylko, że trasa była dużo lżejsza.

Tak jak tydzień temu, tak i dziś pierwszy na ochotnika zacząłem pracować i ciągnąłem prawie 80km aż do końcowych rund. Super praca, czułem się już o niebo lepiej niż chociażby wczoraj. Wczoraj od startu pojechał odjazd i tak się skończył wyścig dla pozostałych.

Extra wynik Maćka Bodnara w Australii, jechać na kole atakującego pod górę Cancellary i Pozzato oznacza, że Maciek ma extra nogę i może nam sprawić miłą niespodziankę w wyścigu na czas!

Ja kontynuuję dalsze treningi do dwóch ostatnich wyścigów, całkiem innych, cięższych od dotychczasowych.

Zmieniono trasę Lombardii ale o tym już bliżej samego wyścigu.

sobota, 26 czerwca 2010

Zacząłem się rozkręcać

I w ten sposób ostatni element przygotowań do Wielkiej Pętli dobiegł końca. Ostatni, prawie sześciogodzinny trening z pięcioma przełęczami przejechaliśmy w dwójkę z Ivanem... pozostali się wyłamali.

Zacząłem się rozkręcać, po Dauphine i kilkudniowej przerwie było ciężkawo. Jesteśmy z Ivanem tego samego zdania, że miedzy Giro a Tour wystarczy kilka spokojnych górskich treningów i zadbanie o codzienny wypoczynek, jedzenie itd. Dziś ważę ponad 3kg mniej niż na początku Giro, a 1kg mniej niż w Veronie.

Będę teraz przez cztery dni tylko w Polsce, do środowego wylotu do Rotterdamu na TdF, a ponieważ z czasem bardzo krucho to i z Mistrzostwami Polski znów wyszło nie po drodze. Maciek Bodnar jednak nie wystartuje w TdF, szkoda, byłoby mi raźniej ale może nie byłoby to dla niego najlepsze rozwiązanie jechać Giro i Tour w jednym roku, może za kilka lat.

foto: Kasia Szmyd

niedziela, 20 czerwca 2010

Od wtorku jestem na Passo San Pellegrino

Na to, że jest zimno nie będę narzekać,wystarczy zobaczyć zdjęcia, tak nas powitała niedziela. Przez cały tydzień do piątku jeździłem maksymalnie dwie i pół godziny, wczoraj cztery godziny z trzema dziesięciokilometrowymi podjazdami,wszystko spokojnie.

Dziś oczywiście odpoczynek a od jutra zaczynam pracę w górach. Bez stresu, na Tour mogę jechać będąc trochę do tyłu, może nawet tak lepiej, dochodząc do pełnej dyspozycji przez pierwszy tydzień. W ten sposób na najważniejsze etapy powinienem być gotowy.

Najważniejsze, że mogę tu spokojnie odpocząć, mamy do dyspozycji duży dom, tak więc jest bardzo miło i rodzinnie.

niedziela, 11 kwietnia 2010

Cancelara i Riss

Tak jak większości z nas Polaków tak i mnie bardzo dotknęła katastrofa rządowego samolotu. Nie mając internetu, polskiej TV czy prasy i tak jestem w stanie wyobrazić sobie jaka panuje u nas w Polsce atmosfera.

Cancelara i Riss, a ten drugi przede wszystkim, bo myślę, że to jego pilna uwaga, bystrość i umiejętność widzenia wyścigu przyczyniły się do ataku Fabiana w tym momencie, inaczej Bonena by nie zgubił. Nie wygrałby na finiszu, musiał coś wymyślić tak jak dwa lata temu na Milan Sanremo, najsilniejszy, faworyt, kontrolowany przez wszystkich i wygrywa na solo...

Nam zostały już tylko dwa dni treningu na Teide, później odpoczynek do Trentino.

poniedziałek, 8 marca 2010

Przy minusowych temperaturach

Jasne, że po kilku tygodniach przejeżdżonych w tym roku w prawie trzydziestu stopniach nie jest łatwo trenować w Polsce przy minusowych temperaturach i prószącym śniegu, ale można. Przez pierwsze cztery dni przejechałem trochę ponad 500km, 18h 30min na rowerze i w sumie dobrze udało mi się popracować. Oczywiście tym razem bez metrów w górę bo tych było około 1500. W niedzielę jadąc w większej grupce zatrzymała nas pod Bydgoszczą wylana Wisła (co można zobaczyć na zdjęciu).

Przez tydzień odpocznę od gór, w rodzinnej atmosferze odpocznie też na chwile głowa od dużego tempa jakie sobie narzuciłem od początku roku.

środa, 3 marca 2010

Po Teide

Po Teide musiałem się znów przyzwyczajać do "nizin" co mi zajęło kilka dni. Na szczęście w Italii znacząco się ociepliło, temperatury dochodziły do 19 stopni. Od kilku dni wykonywałem więcej pracy specjalistycznej, krótsze, bardziej dynamiczne powtórzenia, treningi tylko na rowerze szosowym.

Spędzę teraz trochę dni w Polsce, gdzie oczywiście skoncentruje się na pracy na płaskim, krótkich podjazdach i godzinach jazdy za samochodem.

poniedziałek, 22 lutego 2010

Zgrupowanie nam się udało

Teide, powiedzmy, że zgrupowanie nam się udało poza ostatnimi trzema dniami gdzie z dnia na dzień zaczęło padać i robiło się coraz zimniej. W środę z prawie sześciu godzin treningu trzy były w deszczu, później zaczął padać śnieg i w czwartek rano obudziliśmy się jakby w całkiem innym miejscu.

Ciężko było uwierzyć patrząc na śnieżycę za oknem, że co dzień wyjeżdżaliśmy na trening w krótkich spodenkach. Winę za pogodę zwaliliśmy oczywiście na "nasze laski" z CCC, które przyleciały w niedzielę i od poniedziałku zaczęły się kłopoty z pogoda, najwyraźniej nie mogły się rozstać ze śniegiem i zimnem przylatując na Teneryfę praktycznie prosto ze zgrupowania w Zakopanym.

Po dwóch dniach odpoczynku wracam do spokojnej pracy w Italii a w marcu w Polsce, jeszcze przed Catalunya. Zaczynam powoli wprowadzać dynamiczniejszą pracę, kolejne szybsze powtórzenia które przybliża mnie z kondycją do pierwszego startu.

fot: cccmtb.polkowice.pl