niedziela, 16 kwietnia 2006

Buona Pasqua a tutti!

Na pewno i ktoś z Was dziś pracował pomimo tak rodzinnego Święta jakim jest Wielkanoc. Giro d'Oro to wyścig wymagający, ale nie za ciężki. Cała ekipa dużo pracowała, właściwie przez pełen dystans. Był dość duży wiatr i powiem, że koledzy z ekipy co pracowali, którzy pracowali cały dzień trochę się wyjechali. Tak też na 10 kilometrów przed metą zostało nas tylko dwóch z Damiano, a ostatnie sześć kilometrów było pod górę. Decydującą część pracy zaczął Paolo Tiralongo, ale zaraz potem skoczył Emmanuele Sella i pojechałem za nim. Od tego momentu do 1400 metrów przed metą ciągnąłem praktycznie sam "kasując" śmiałków próbujących sił. Na ponad kilometr do mety ruszyli raz jeszcze kolarze z Panarii rozprowadzając Lukę Mazzantiego i w tym momencie "odbiłem". Praca wykonana: kolegów moja i na koniec Damiano w 100%! Moim zadaniem było właśnie to żeby zostać z Damiano pod ostatni podjazd jak najdłużej.

Przyznam jednak że od początku nie czułem się wyśmienicie. Trzy tygodnie bez wyścigów dają się odczuć. Do tego dużo, bardzo dużo pracy tzn. wiele kilometrów po górach przejechanych w domu. Również masażysta zastał wczoraj moje nogi w kawałkach jak to się mówi tzn. nie mógł ich prawie dotknąć tak mocno były zakwaszone. Dziś nawet gorzej, ale już nie tyle zakwaszone co obolałe głównie po wczorajszym masażu. Mam mały problem ze znalezieniem masażysty w moich okolicach. Kto pracuje wieczorem bądź mieszka za daleko nie masuje się za często.

Jutro jedziemy przejechać podjazd Monte Bondone, który pojedziemy na Giro d'Italia i od wtorku Giro del Trentino. Oficjalnie zaakceptowaliśmy dziś warunki zakładu między mną Przemkiem Niemcem i Błażejem Janiaczykiem. Chodzi o to samo czyli o czasówkę na Mistrzostwach Polski. Obydwaj mają ją w głowie, a ja powiedziałem ze przegrają ze mną. Z Błażejem stawką jest Johnnie Walker (whisky) czarny a z Przemkiem skrzynka wódki - w przypadku wygranej będę miał na grudniowe wesele. Zobaczymy, ale przyjadę na MP tylko wtedy jak będę się dobrze czuć i ze wspólnego startu raczej zrezygnuję bo nie widzę większego sensu żeby robić z siebie klauna jak na ostatnich MP w Sobótce.

foto: www.corvospro.com