środa, 10 czerwca 2009

Dwa najgorsze etapy za mną

... dzisiejsza czasówka też i przyznam, że zmieściłem się w założonym przez siebie limicie straty. Było ciężko, płasko, duży wiatr. Nie lubię kiedy wieje tak mocno na tych płaskich czasówkach.

Jutro Mount Ventoux, chciałbym by noga była jak rok temu tutaj w górach. Chciałbym by wszystko poszło jak sobie życzę, by wyścig się ułożył jak chcę. Dziś z Ivanem rozmawiałem o taktyce, jesteśmy razem w pokoju. Myślę, że jeśli mi się uda muszę wcześniej odjechać, jak dwa lata temu, a on później będzie próbował dojechać... to już brzmi jak bajka.

Ale sam mi mówi bym się nie zdziwił i pamiętał, że pozostali na bank są super mocni i extra przygotowani. A to już wiem, wiem z kim się tu ścigamy! tak więc jak powiedział dyrektor, jutro i w sobotę jedziemy tak by wygrać etap, takie założenie taktyczne... a jak będzie...

foto: corvospro