wtorek, 7 lutego 2006

Zaczęło się

To znaczy pierwszy start w nowym sezonie za mną (GP Costa della Etruschi). Początkowo nie miałem w tym wyścigu startować, ale potem ktoś wypadł i pojechałem. Od początku gaz, cały wyścig mocne tempo, co jest nietypowe dla tego wyścigu. Z reguły jechało się w nim spokojnie przez cały dystans. Ale tak nawet lepiej, bo potrenowałem, tym bardziej że wraz z dwoma zawodnikami z Milram ciągnąłem przez blisko 100 kilometrów na naszych sprinterów. O formie wspomnę tylko że taka może być o tej porze roku, ale jest jeszcze dużo do zrobienia.

Cofnę się trochę do zimy. W Polsce tzn. w grudniu udało mi się dobrze popracować tzn. zrobić to co chciałem. Siłownia trzy razy w tygodniu, ostre koło przez miesiąc i rower. Nie straciłem ani jednego dnia pracy. W styczniu już tutaj jeździłem w towarzystwie "Białego" i "Ignaca" z Legii. Na pierwsze zgrupowanie klubowe nie pojechałem. Zresztą było tam tylko pół ekipy tzn. 16 ludzi, przede wszystkim ci którzy muszą ruszyć mocniej w początku sezonu oraz ci którzy nie mogą w domu trenować z powodu złej pogody. Byłem tylko teraz na tygodniowym zgrupowaniu przed wyścigiem. Pozowaliśmy do zdjęć. Atmosfera jest ekstra, skład raczej młody, wyglądamy na zgraną ekipę. Czuję że jeżdżę w Lampre. Jeszcze jako młodzieżowiec marzyłem żeby się w tej ekipie ścigać i właśnie tu jestem. W zeszłym roku to było inaczej bo ekipa mimo nazwy to było bardziej Saeco niż Lampre. Teraz się trochę pozmieniało. Został sam Saronni, wrócili niektórzy dawniejsi sponsorzy. Myślę że będzie o'k. Byle nie dać się ponieść i pracować wytrwale i spokojnie. Za parę dni napiszę o treningach, pracy wykonywanej i najbliższych startach.