czwartek, 11 maja 2006

Hola

Nie spodziewałem się aż takiej straty do CSC. Zaskoczyli mnie i to bardzo. Jak mówili po etapie Saronni i "Martino" spodziewali się raczej straty max. 30-40 sekund. "Martino" jest teraz trochę zaniepokojony na myśl o 50-kilometrowej czasówce w Pontederze. No cóż nie kręciliśmy dziś tj. nie pojechaliśmy tak jak mogliśmy. Ciężko teraz szukać odpowiedzi gdzie straciliśmy, co było nie tak, czy ktoś może nie pojechał tak jak powinien i jak tego oczekiwaliśmy, ale tak bywa. Marzio mówi, że schrzaniliśmy wszystko na pierwszych 10 kilometrach i coś w tym jest. Za często zdarzał się ktoś kto obniżał prędkość i zamiast dawać krótkie zmiany przeciągał je, powodując tym samym to że potem trzeba było znów nabierać prędkości.

Jeśli chodzi o mnie myślę, że pojechałem dobrze. Żadnych problemów, jak pisałem starałem się podtrzymywać głównie to tempo co Marzio narzucił. Nie wiem co dalej myśleć. Damiano po etapie był podenerwowany. Wracałem z nim do hotelu i starałem się uspokoić bo jakby nie spojrzeć prawdziwe Giro musi się dopiero zacząć. Właśnie - trzeba spokoju i koncentracji. Nie czuje się zmęczony, ani trochę. Jutro mam nadzieje, że etap będzie spokojnym przejazdem na trasie start-meta, oby! A od soboty ...