środa, 14 maja 2008

Piąty etap

Piąty etap tak jak po cichu podejrzewałem nadawał się na skuteczny odjazd. Niemniej wydawało mi się, że nie takie intencje miały drużyny Danilo Di Luki czy Paolo Bettiniego. Jednak pomyliły się one trochę w swoich obliczeniach i ostatecznie zabrakło im kilka kilometrów żeby dojść uciekinierów. Dla mnie był to spokojny etap. Znów było raczej zimno niż ciepło i jak już przywykłem opady deszczu, które po raz kolejny uczyniły końcówkę etapu niebezpieczną. Jutro będziemy mieli jednak 35 kilometrów mniej niż zapowiadano. Myślę, że znów pójdzie odjazd, bo ciężko kontrolować etap przez całe 230 kilometrów.