środa, 10 maja 2006

Nareszcie jesteśmy w Italii

Wczorajszy etap był spokojny. Starałem się te belgijskie etapy przejechać z jak najmniejszym wydatkiem energetycznym i myślę, że mi się udało. Nie czuje się zmęczony, żadnych problemów, bólu nóg.. A nie przepraszam boli mnie i to mocno prawa dłoń. Wpadłem w dziurę na trzecim etapie i uderzyłem w kierownicę dosyć mocno tak że nawet siniak mi się wczoraj pojawił. Dlatego też wczoraj jechałem w podwójnej rękawiczce żeby trochę zamortyzować. Ale jest już lepiej.

Na lotnisku mieliśmy dużą kolacje dla 400 osób, a potem miałem trochę czasu żeby pośmiać się z "Rybą", Piotrkiem Mazurem i "Blachem" czekając na odlot samolotu. Właśnie tu mała ciekawostka, bo na Giro jest więcej masażystów Polaków niż kolarzy z naszego kraju. Dwóch w Gerolsteiner czyli Blachu (S. Błaszczyk) i Jachu (D. Kapidura) obydwaj pochodzący z Torunia. Poza tym Tomasz Streich w Bouygues Telecom i Ryszard Kiełpiński w Discovery Channel.

W naszej ekipie atmosfera jest dobra. Dziś przejechaliśmy trasę drużynówki i powiem że jest szybka, nie trzeba będzie na niej wiele hamować i tylko mocno pedałować. Ja jak zawsze w tego typu próbach skoncentruje się na tym żeby podtrzymywać nadane tempo czyli nie bez zwalniać. Motorem nie będę, to pewne. Bruseghin ponad wszystkich jako pierwsza noga w ekipie. Dalej Stangelj, Pietrow i Vila. Możemy powalczyć i na pewno powalczymy. Discovery, T-Mobile, Gerolsteiner i Team CSC to oczywiście drużyny, które będą walczyć o zwycięstwo, ale znów nie będzie tak jak ponoć powiedział Basso tj. że dadzą nam aż 2 minuty! Wszystko się rozstrzygnie jutro wieczorem.