poniedziałek, 29 marca 2010

Volta Catalunya...

Jak napisał Daniel Marszałek, skoro Purito wygrał wyścig wokół swojej ziemi to i ja powinienem, lecz ciężko mi będzie znaleźć wyścig dookoła Kujawsko-Pomorskiego albo Pomorza, a na poważnie, Purito wygrał nie tylko dlatego, że był najmocniejszy ale jak wcześniej pisałem, że zaryzykował tam gdzie inni kalkulowali.

Dla mnie był to spory wysiłek, choć wiedząc, że tak właśnie będzie umyślnie wybrałem Catalunye zamiast krótszego i mniej wymagającego Coppi Bartali. Potrzebuję teraz  pomęczyć się na wyścigach i treningach. Sam Ivan (z którym będę dzielić pokój w tym sezonie) przyznał, że spodziewał się, że będzie mu szło trochę lżej. Jest spokojny ale postanowił zmienić trochę swoje plany startowe ale to już w oficjalnym komunikacie z jego strony.

Właśnie, Coppi Bartali przyniósł nam zwycięstwa Polaków, cieszy to tym bardziej, że jest nas kilku w poważniejszych wyścigach ale za to widocznych. A ja się cieszę, że miałem na Cataluni do kogo się odezwać po Polsku. Jens Voigt po jego zwycięskim etapie w rozmowie ze mną chwalił Jarka Marycza za jego pracę w drużynie co znaczy, że "młody"dobrze się zaaklimatyzował tak w ekipie jak i zawodowym peletonie.

Od dziś przez dwa tygodnie jestem na Teide, ta sama ekipa co w lutym plus Kiesierlowski... i Kasia!

foto: Roberto Bettini


środa, 24 marca 2010

No właśnie, ryzykując z fantazją

Etap ewidentnie dla Purito, bez metra płaskiego, góra – dół, trasa nie dająca oddechu i wciąż mocne tempo. On to lubi, ale atakować na 50km do mety to znaczy ryzykować przegraną, tym bardziej, że z tył ciągnęło Radio Shack mające tutaj poważnych zawodników.  

Dwóch Katalończyków, Tondo i Purito, czyli w Hiszpanii Polaków, tak nazywają tych z Katalonii !!! Sądzę, że dogadali się co do wspólnej akcji ale o to podpytam na kolacji. Mnie idzie ciężko, potrzebuje złapać wyścigowe tempo, po takim ogromnie pracy siłowej noga nie chce się kręcić szybko.

foto: corvospro

wtorek, 23 marca 2010

Wczoraj po południu zainaugurowałem swój dziesiąty sezon

Tak więc mogę śmiało powiedzieć, że wczoraj po południu zainaugurowałem swój dziesiąty sezon jako „pro”, ale ten czas leci! Mówiłem dziś Jarkowi (Marycz), że pamiętam jak dziś, jak właśnie tu w marcu 2001 roku jadąc Semana Catalana co rano piłem kawę z Wadkiem a w wyścigu startował Ryba, którego nawet wtedy nie znałem. W moim pierwszym sezonie podpisałbym się pod tym by jeździć dziesięć lat w tym towarzystwie, a tu wszystko wskazuje na to, że dojdą i kolejne dwa z dużym prawdopodobieństwem.

Co do wyścigu, prolog deszczowy, a dziś szybki etap. Nie ma ani jednego trudnego etapu, który mógłby ułożyć wyścig, tak więc wygra się go zapewne nie tylko nogami ale i dużą fantazją, ryzykując kiedy potrzeba. Będzie mi ciężko, po ciężkiej i monotonnej pracy w górach moje pierwsze wyścigowe kilometry będą ciążyć w końcówkach etapów, ale nikt ode mnie nic nie wymaga. Roman jedzie jako ten najbardziej nastawiony na generalkę.

foto: corvospro

piątek, 19 marca 2010

Cała kolarska Italia żyje tym wyścigiem już od zimy

Nie można przewidzieć jak ułoży się wyścig a dla każdego kolarza specjalizującego się w klasykach czy sprintera, wygrać go to marzenie życia.

Moja opcja to Bonen, jest też nadzieja na kontynuację dobrej passy Liquigasu i zwycięstwo Benny, podobnie myśli Maciek Bodnar i dodatkowo do faworytów zalicza Bosson Hagena, a jeżeli spadnie prognozowany na jutro deszcz to możemy być świadkami jakiejś niespodzianki.

niedziela, 14 marca 2010

Peter Sagan to talent, który rodzi się raz na kilkadziesiąt lat

Myślę, że nie tylko ja ale i wszyscy kibice kolarstwa są pod wrażeniem mojego klubowego kolegi. Dla mnie Peter Sagan to talent, który rodzi się raz na kilkadziesiąt lat i myślę, że nie przesadzam. Wiem co to Paryż Nicea, wiem co to znaczy pierwszy rok w zawodowym peletonie, co znaczy mieć 20 lat i kręcić z takimi zawodnikami. Nie wiem tylko jak to jest wygrywać prawie trzy etapy w taki sposób w swoim drugim wyścigu. Z zimną krwią, opanowaniem i pełnym profesjonalizmem.

Unikam wypowiedzi na pewne tematy, ale czasem dwa słowa może wypada napisać. Przykro, że niektórzy kolarze wciąż nie mogą zrozumieć, że kolarstwo się zmienia, że jest najczystszym sportem ze wszystkich wyczynowych i my sami o to walczymy i tak chcemy. Mówię o „pro tour”, o tych którzy zostali poddani systemowi „adams” i o tym, że same drużyny, czyli my, płacimy po blisko sto tysięcy euro rocznie na walkę z dopingiem, byśmy mieli jak najwięcej kontroli. Sam poza zawodami od zeszłego roku do dziś miałem ich dwadzieścia trzy i choć często mnie to denerwuje, jestem świadomy, że tylko w ten sposób większość kolarzy zrozumiała, że nie warto ryzykować i niszczyć tego sportu.  

Dlaczego o tym piszę? Bo przy tym całym wysiłku i walce o „czystość” kolarstwa, kiedy młodzi zawodnicy, którzy teoretycznie nie powinni być skażeni „dopingową” mentalnością zostają przyłapani, i do tego na czymś co jest wykrywalne od blisko dziewięciu lat, to można się tylko załamać. Kibice tego nie potrzebują.

poniedziałek, 8 marca 2010

Przy minusowych temperaturach

Jasne, że po kilku tygodniach przejeżdżonych w tym roku w prawie trzydziestu stopniach nie jest łatwo trenować w Polsce przy minusowych temperaturach i prószącym śniegu, ale można. Przez pierwsze cztery dni przejechałem trochę ponad 500km, 18h 30min na rowerze i w sumie dobrze udało mi się popracować. Oczywiście tym razem bez metrów w górę bo tych było około 1500. W niedzielę jadąc w większej grupce zatrzymała nas pod Bydgoszczą wylana Wisła (co można zobaczyć na zdjęciu).

Przez tydzień odpocznę od gór, w rodzinnej atmosferze odpocznie też na chwile głowa od dużego tempa jakie sobie narzuciłem od początku roku.

środa, 3 marca 2010

Po Teide

Po Teide musiałem się znów przyzwyczajać do "nizin" co mi zajęło kilka dni. Na szczęście w Italii znacząco się ociepliło, temperatury dochodziły do 19 stopni. Od kilku dni wykonywałem więcej pracy specjalistycznej, krótsze, bardziej dynamiczne powtórzenia, treningi tylko na rowerze szosowym.

Spędzę teraz trochę dni w Polsce, gdzie oczywiście skoncentruje się na pracy na płaskim, krótkich podjazdach i godzinach jazdy za samochodem.

wtorek, 2 marca 2010