niedziela, 20 czerwca 2010

Od wtorku jestem na Passo San Pellegrino

Na to, że jest zimno nie będę narzekać,wystarczy zobaczyć zdjęcia, tak nas powitała niedziela. Przez cały tydzień do piątku jeździłem maksymalnie dwie i pół godziny, wczoraj cztery godziny z trzema dziesięciokilometrowymi podjazdami,wszystko spokojnie.

Dziś oczywiście odpoczynek a od jutra zaczynam pracę w górach. Bez stresu, na Tour mogę jechać będąc trochę do tyłu, może nawet tak lepiej, dochodząc do pełnej dyspozycji przez pierwszy tydzień. W ten sposób na najważniejsze etapy powinienem być gotowy.

Najważniejsze, że mogę tu spokojnie odpocząć, mamy do dyspozycji duży dom, tak więc jest bardzo miło i rodzinnie.