sobota, 26 maja 2007

Ale ogień dziś od startu

Było rzeczą prawie oczywistą, że pójdzie odjazd. Udało mi się na weń zabrać. Zresztą odjechaliśmy pod górę, tak więc noga była bardziej noga potrzebna niż szczęście. W grupie zaczęli jednak pracować zawodnicy Acqua Sapone, a następnie na zjeździe zatakowali Mazzoleni, Savoldelli, Garzelli i Simoni. Cunego i Di Luca chyba przespali ten moment. Na drugim podjeździe byłem zmuszony wrócić do grupki Damiano i ciągnąć aż do mety. Dziś się wyjechałem. Chwilę tylko miałem, żeby zamienić z Leo dwa słowa. Powiedział, że wczoraj dwa razy spadł mu łańcuch. Jak się go zapytałem dlaczego nie chce się zaginać? Dlaczego po takiej pracy jak na dwunastym etapie nie przytrzyma chwilę i nie skończy na podium w Mediolanie?! Sam go nie rozumiem tym bardziej, że jak mówi, czuje się świetnie.

Z ciekawostek mogę powiedzieć, że dziś przed startem był u nas w autobusie Pedrosa z MotoGP. Jutro zdecydowanie najważniejszy etap i najcięższy pewnie. Nie ma co tu gdybać. Simoni musi atakować i to wcześnie, bo musi zarabiać minuty nad swoimi przeciwnikami o ile jeszcze marzy o zwycięstwie.

foto: www.corvospro.com