czwartek, 17 lutego 2011
środa, 6 października 2010
Nasz sport jest jednym z najczystszych

Ettore Torri, ciekawa wypowiedź i jak zauważa włoska prasa, był on niejednokrotnie uprzedzony do kolarstwa. Natomiast Di Rocco (prezes Włoskiej Federacji Kolarskiej) powiada, że odpowiedzialność zawodnika zawsze jest indywidualna i taką wypowiedzią Torri wyrządził ogromną krzywdę wizerunkowi naszego sportu. Same CONI zresztą wystosowało już komunikat prasowy wyjaśniający, że Torri powiedział nie do końca to co miał na myśli.
Tak czy inaczej, wolę by większość kibiców wierzyła, że nasz sport jest jednym z najczystszych, bo sami wkładamy wiele trudu w walkę o taki wizerunek. Jeśli są wpadki to świadczą one tylko o tym, że kontroli jest dużo i są efektywne. Ciężko kogoś złapać jeśli się go nie kontroluje, a tylko ten kto posiada system ADAMS czyli stałego informowania o miejscu pobytu, może powiedzieć, że podlega jakiejkolwiek kontroli, bo te ograniczające się do zawodów i okresu startowego do wykrycia niczego nie prowadzą...
Podobnie jak moi koledzy z ekipy Nibali, Guarnieri i inni czuje się również urażony słowami Torriego i popieram całkowicie zamiar podania go do sądu przez A.Noe...
piątek, 1 października 2010
Małe 35 sekund

Teraz start wspólny, wejść do "10" któremuś z moich kolegów może być trudno, ale nie jest to niemożliwe. Goły na Tour of Britain pokazał, że jest w dobrej formie, a poza tym jest kolarzem który celuje w klasyki, tak więc myślę, że na tej właśnie trasie powinien wypaść najlepiej z "naszych".
O kandydatach można by dużo, ale ja stawiam na Petera Sagana, na jego kolarski instynkt i talent. Wierzę, że swoją młodzieńcza brawurą może wygrać z doświadczeniem i determinacją Pozzato i Cancellary, z extra forma Gilberta lub czekającymi na sprint Freire i Farrarem.
Alberto... hmmm, dużo pytań i niejasności, można gdybać, interpretować na jego korzyść lub niekorzyść... poczekajmy co zdecyduje UCI. Według mnie decyzja, słuszna lub nie, może być tylko jedna, bo Kolarska Federacja nigdy nie przymykała oka na zaniedbania zawodników czy udowodniony brak bezpośredniej winy... zobaczymy.
fot. corvospro
poniedziałek, 20 września 2010
sobota, 18 września 2010
Co za emocje, co za ekipa

Muszę powiedzieć, że nie mając możliwości śledzenia etapu w tv a jedynie relację w internecie denerwowałem się jeszcze bardziej.
Enzo to nieprzeciętny talent, który na domiar w ostatnim roku dojrzał o klasę. Kasia mi dziś mówiła, że ścigam się w najlepszej drużynie świata i sądzę, że coś w tym jest. Moim zdaniem obecnie Liquigas jest na samym szczycie i w tym super teamie mamy aż trzech Polaków.
Wygrane dwa Wielkie Toury w jednym roku, przez dwóch kolarzy, więcej, z dwoma różnymi składami! Mnóstwo wygranych innych wyścigów, również pro tour. Nie będę bardzo zaskoczony jak za dwa tygodnie w barwach Liquigasu będzie jeździł Mistrz Świata a co najważniejsze, Ivan, Enzo i Peter zostają z nami na kolejne dwa lata!
Ja dziś towarzyszyłem zwycięstwu Chicchiego na GP Modena, kolejny klasyk przez nas wygrany. Powoli zaczynam się ścigać, za tydzień Pantani i Toscana.
What emotions! What a group!
A real dream team!
Not having the possibility to follow the stage on TV, I was even more nervous while watching the Internet coverage.
Enzo is a great talent, that matured a lot this year. Kasia told me today that I'm part of the best team in the world and I believe that there's something in it. I think, Liquigas is a top squad now, a kind of super team and I'm glad that we have three Poles in it.
Two great Tours won in one year, not only with two different leaders but with two completely different groups of cyclists! Lots of victories in other races, including pro tour as well. I wouldn't be very surprised if the upcoming World Championship brought another success to the squad. And what's most important, Ivan, Enzo and Peter are staying with us for the next two years!
I accompanied Chicchi in his victory in GP Modena today, one more classic race won by us. I'm beginning to turn up at races again, next week - Pantani and Toscana.
foto: corvospro
wtorek, 7 września 2010
Ironman w Borownie

W niedzielę byłem gościem i kibicowałem na zawodach triathlonowych w Borownie pod Bydgoszczą... podziwiam wszystkich uczestników, pełen szacunek dla ich pracy i wysiłku.
Pierwszy zawodnik w ironmanie ukończył zawody z czasem 9h 19 min. Nie ukrywam, że zawsze chodziło mi po głowie by kiedyś wystartować w zawodach triathlonowych, ale oczywiście odłożę te plany na czas po zakończeniu zawodowego ścigania.
Miło też widzieć, że również wśród triathlonistów mam dużo kibiców...
fot: Tadeusz Szmyd
Wielkie gratulacje!!!

Wiem jak pracuje, wiem ile dla niej znaczy kolarstwo i, że w pełni na to zapracowała. Ona jak i Andrzej Piątek który traci zdrowie tłumacząc "swoim laskom" co to jest kolarstwo zawodowe i jest przysłowiowym ojcem sukcesu. Wielkie gratulacje!!!
A ja... zimą też wsiądę na górala i pojeżdżę w okolicach Gdyni i Sopotu...
foto: majawloszczowska.pl
niedziela, 11 kwietnia 2010
Cancelara i Riss
Tak jak większości z nas Polaków tak i mnie bardzo dotknęła katastrofa rządowego samolotu. Nie mając internetu, polskiej TV czy prasy i tak jestem w stanie wyobrazić sobie jaka panuje u nas w Polsce atmosfera.
Cancelara i Riss, a ten drugi przede wszystkim, bo myślę, że to jego pilna uwaga, bystrość i umiejętność widzenia wyścigu przyczyniły się do ataku Fabiana w tym momencie, inaczej Bonena by nie zgubił. Nie wygrałby na finiszu, musiał coś wymyślić tak jak dwa lata temu na Milan Sanremo, najsilniejszy, faworyt, kontrolowany przez wszystkich i wygrywa na solo...
Nam zostały już tylko dwa dni treningu na Teide, później odpoczynek do Trentino.
piątek, 19 marca 2010
Cała kolarska Italia żyje tym wyścigiem już od zimy

Moja opcja to Bonen, jest też nadzieja na kontynuację dobrej passy Liquigasu i zwycięstwo Benny, podobnie myśli Maciek Bodnar i dodatkowo do faworytów zalicza Bosson Hagena, a jeżeli spadnie prognozowany na jutro deszcz to możemy być świadkami jakiejś niespodzianki.
wtorek, 5 stycznia 2010
Nowy Rok zaczął się już na dobre

Dla mnie miniony rok to 30 tyś. szczęśliwie przejechanych kilometrów na rowerze, najmniej w ciągu dziewięcioletniej kariery jako „profi”, 85 wyścigów również bez kraks i upadków i przede wszystkim tego sam sobie życzę.
Od 13-go będę na Gran Canari by już więcej jeździć, ale i teraz w trakcie pobytu w Polsce udało mi się co dzień jeździć i wykonać swoją pracę...
Fot: T.Kwiatkowski
czwartek, 29 października 2009
Cały sezon, jednym słowem.
Cały sezon, jednym słowem, jak wszyscy mogliśmy zauważyć, najlepszy. Zmiana drużyny, spokojniejsza głowa, dużo większa dojrzałość nie tylko fizyczna. Od początku szefostwo Liquigasu miało wobec mnie jasne i przejrzyste wymagania i cele. Wiedziałem po co tu jeżdżę i to też pomogło. W końcu przyszło pierwsze zwycięstwo i pełna świadomość własnych możliwości i to, że jestem w stanie jeździć pod górę wśród najlepszych na świecie. Nie tylko pracując dla lidera, ale również jadąc swój wyścig wyszło mi dużo lepiej, bo nigdy wcześniej na podobnej trasie jak tegorocznego TdP nie byłbym w stanie nawiązać walki o zwycięstwo.
W przyszłym roku, może być tylko lepiej, mamy cudowne Giro i ciężki Tour, dwa Wielkie Tury które powinienem jechać za rok, bez myśli o generalce, ale z wielka determinacją robienia"rzeźni"pod górę...
foto: T.Kwiatkowski
czwartek, 24 września 2009
Myślę, że oczekiwania wobec Maćka były zbyt wysokie

źródło: eurosport.pl foto: corvospro
czwartek, 13 sierpnia 2009
Jeszcze o Tour de Pologne
Po wyścigu dyrektor Casse d'epargne stwierdził, że jego zdaniem gdyby meta była pod górę, wyścig byśmy rozegrali miedzy sobą, Moreno i ja. Sama
Polska niektórym się podobała, Marzio powiedział mi któregoś dnia, że mógłby tu nawet mieszkać. Został zresztą kilka dni w Polsce po wyścigu by poznać ją lepiej.
Mistrzostwa Świata… zobaczymy, jest jeszcze czas. Śmieszy mnie powracająca czasem dyskusja, że się wycofałem na Igrzyskach Olimpijskich, itd. bardzo laicka i mało mająca wspólnego z kolarstwem zawodowym. Można nie mieć dnia i się wycofać, a rok później walczyć, to właśnie sport.
Nie chcę by ktoś mi mówił, że mam wyścig skończyć, bo nie po to bym jechał, nie chcę by ktoś z góry próbował nazwać moje powołanie do kadry jako jeszcze jedna szansa po tym jak sie gdzieś 5lat temu wycofałem, bo ja takiej "szansy" zatem nie chce. Jestem zawodowcem który ciężko pracuje niezależnie od tego czy dojeżdżam z przodu czy sie wycofuje. Co za chore myślenie o sporcie!!
foto:Marek Kotowicz
wtorek, 14 lipca 2009
Trochę dziwny ten tegoroczny Tour de France
... klasyfikacja wciąż bardzo ciasna, a Pireneje nie wiele wyjaśniły. Widzę, że pewnie większość, czy może nawet sam wyścig rozstrzygnie się pod Mont Ventoux, bo jak na razie to bardziej klasyfikacje ułożyła drużynowa czasówka niż którykolwiek etap.
Jeżdżąc po Andorze widzę, że organizatorzy na metę etapu TdF wybrali jeden z mniej ciekawych i lżejszych podjazdów.
Właśnie od kilku dni jestem w Andorze, właściwie dwadzieścia kilometrów od centrum Andory, blisko natury w środku gór. Extra miejsce, można bardzo dobrze potrenować a zarazem odpocząć, podoba mi się niesamowicie.
Mam tu przed sobą jeszcze dwa długie tygodnie ciężkiej pracy. Już wczoraj przejchałem prawie siedem godzin i ponad cztery tysiące metrów w górę mimo temperatury dochodzącej do czterdziestu stopni. Wierzę, że już na nasz krajowy tour noga będzie ok.
foto: corvospro
niedziela, 28 czerwca 2009
Patrząc z boku na rywalizację o tytuł mistrza Polski
... myślę sobie, że chciałbym móc kiedyś wystartować wiedząc, że stać mnie na walkę o zwycięstwo. Teraz jednak ważniejsze było odpocząć, po ponad tygodniowej przerwie kręcę od kilku dni.
Bardzo mało zawodników na starcie, biorąc pod uwagę, że startowało wielu ludzi z MTB. Do tego mój serdeczny kolega Michał Olejnik, który jest na co dzień nauczycielem angielskiego i jeździ max cztery razy w tygodniu po 70km, odjeżdżał przez 250km poważnie ryzykując zabranie medalu w momencie gdzie jego czteroosobowy odjazd został skasowany na 2km do mety.
O czym to świadczy niech każdy sobie sam wyciągnie właściwe wnioski... Nie wiem czy prezes miał mimo wszystko podstawy do dumnego spacerowania z głową podniesiona do góry po rynku w Dolsku, bo stan naszego kolarstwa jest coraz cięższy.
Mnie zostaje teraz przygotować się jak najlepiej do TdP, a dalej do Vuelty.
wtorek, 2 czerwca 2009
Czesław Lang ocenia Polaków na Giro

Czesław Lang: Bardzo ładnie pojechał Sylwester Szmyd, który był widoczny na ciężkich, górskich etapach. Pokazywał się, skutecznie pomagał swojemu liderowi. Na jednym z najcięższych etapów zajął wysokie siódme miejsce. To zawodnik, który cały czas się rozwija i wierzę w to, że kiedyś przyjdzie taki dzień, że będzie mógł jechać dla siebie i może wygrywać, jak nie całe Giro, to chociaż poszczególne etapy. Na pewno bardzo będę mu kibicował, by rozwijał się w tym właśnie kierunku. Bartosz Huzarski też kilka razy pokazał się na trasie. Troszkę gorzej niż Szmydowi szło mu po górach. Uważam jednak występ obu nasz reprezentantów za udany.
Źródło: www.skandiamaraton.pl
foto: corvospro
wtorek, 12 maja 2009
Nasz najlepszy kolarz odpowiada komentatorowi Eurosportu i l'Equipe

A teraz o gregario znowu. Natchnęło mnie po przeczytaniu wywodu jednego z asów, uznawanego za znawcę kolarstwa, który to pisząc na swoim blogu przyznał, że nie robią na nim wrażenia pomocnicy z Polski bo się wychował na naszych amatorskich mistrzach sprzed kilkudziesięciu lat, którzy niestety ścigając się z przyjaciółmi z zaprzyjaźnionych państw nie mogli posmakować prawdziwego kolarstwa…
To oczywiście nie umniejsza ich sukcesów, ale jeśli ktoś patrzy tylko na tych czy innych mistrzów a nie dostrzega, że obok nich są inni, mniej uzdolnieni, ale wkładający często dużo więcej pracy i poświęcenia w ten sport to znaczy, że mógłby równie dobrze zacząć komentować pływanie synchroniczne zamiast kolarstwa na najwyższym poziomie. Mnie nie trzeba kibicować, ja nie wygrywam i sam kibicuję innym.
Z kolarstwa uczyniłem jednak moje życie, życie pełne poświęceń i wyrzeczeń, na które często nie stać tych bardziej uzdolnionych. Ja muszę dużo więcej pracować, żeby móc z nimi jechać na ostatnim podjeździe i nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego zostałem obdarzony mniejszym talentem niż inni. Zmierzam do tego, że prawdziwi pasjonaci i sympatycy tego sportu, nie mówiąc o znawcach, powinni wiedzieć takie rzeczy i rozumieć jak twarde jest siodełko...
źródło: cyclo.pl
sobota, 14 marca 2009
piątek, 13 marca 2009
Sylwester komentatorem w Eurosporcie
poniedziałek, 6 października 2008
Byłem znów z przodu

Damiano mówił, że na finiszu go tyci zamknęli, ale w sumie też nie czuł się tak dobrze jak na Mistrzostwach Świata. Właśnie a co do Mistrzostw to wciąż mnie koledzy w peletonie pytają dlaczego nie startowałem i śmieją się, że pewnie u nas na siłę zabierają ludzi, którzy raz w tygodniu jeżdżą na rowerze, dla przyjemności żeby tylko mnie nie zabrać. To przykre bo jeszcze bardziej świadczy o tym, że wokół ludzie też widzą, iż w naszym rodzimym Związku jest więcej prywaty niż zdrowego rozsądku.
Po ośmiu latach stać mnie wciąż na chwile wzruszeń. Fajnie móc uściskać starego kolegę z drużyny który nagle stał się mistrzem świata. Super sprawa startować z "Ale" na wyścigu gdy ten ma na sobie tęczową koszulę. Uczucie nie do opisania. Kolejne moje starty to Emilia i Lombardia.
A co najświeższych newsów to mogę tylko powiedzieć: Leo był Wielkim zawodowcem i proszę się powstrzymać od wszelkich komentarzy. Dzięki!
foto: corvospro