wtorek, 12 maja 2009

Nasz najlepszy kolarz odpowiada komentatorowi Eurosportu i l'Equipe

W odpowiedzi na wpis na blogu Krzysztofa Wyrzykowskiego. Szmyd pomagając wielkim mistrzom w czołowych zawodowych drużynach odpiera "zarzuty" bycia "tylko gregario". 

A teraz o gregario znowu. Natchnęło mnie po przeczytaniu wywodu jednego z asów, uznawanego za znawcę kolarstwa, który to pisząc na swoim blogu przyznał, że nie robią na nim wrażenia pomocnicy z Polski bo się wychował na naszych amatorskich mistrzach sprzed kilkudziesięciu lat, którzy niestety ścigając się z przyjaciółmi z zaprzyjaźnionych państw nie mogli posmakować prawdziwego kolarstwa…

To oczywiście nie umniejsza ich sukcesów, ale jeśli ktoś patrzy tylko na tych czy innych mistrzów a nie dostrzega, że obok nich są inni, mniej uzdolnieni, ale wkładający często dużo więcej pracy i poświęcenia w ten sport to znaczy, że mógłby równie dobrze zacząć komentować pływanie synchroniczne zamiast kolarstwa na najwyższym poziomie. Mnie nie trzeba kibicować, ja nie wygrywam i sam kibicuję innym.

Z kolarstwa uczyniłem jednak moje życie, życie pełne poświęceń i wyrzeczeń, na które często nie stać tych bardziej uzdolnionych. Ja muszę dużo więcej pracować, żeby móc z nimi jechać na ostatnim podjeździe i nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego zostałem obdarzony mniejszym talentem niż inni. Zmierzam do tego, że prawdziwi pasjonaci i sympatycy tego sportu, nie mówiąc o znawcach, powinni wiedzieć takie rzeczy i rozumieć jak twarde jest siodełko...

źródło: cyclo.pl