
Dzień wcześniej ten najcięższy etap według mnie zrobił się stosunkowo prostym co wcale mnie nie ucieszyło. Po pierwszym, najcięższym podjeździe praktycznie wszystko znów się zeszło, a pod drugi podjazd Liberty Seguros nadawało tak wolne tempo że nikt nie strzelił. Oczywiście było to w ich interesie, chcieli mieć jak najwięcej zawodników do ostatniego podjazdu. A i ten do Crans Montana zaczęliśmy stosunkowo wolno i dopiero jak zaczął ciągnąć Horner coś się ruszyło. Potem ataki Valverde i znów duże tempo Rodrigueza spowodowały że zostało nas tylko sześciu na szczycie i tak byłoby ok. Niestety zwolniliśmy i doszli nas moi najwięksi przeciwnicy do miejsca w czołowej "10" czyli: Cioni, Horner, Moos i Noe. Kto oglądał ten widział, że nie byłem w stanie bezpośrednio odpowiadać na zmiany rytmu, ataki, skoki a nadrabiałem spokojnym dochodzeniem. Taka moja charakterystyka tzn. w tempie jadę dobrze, ale skoki mnie penalizują. Czułem się dobrze, więc na finiszu spróbowałem swych sił w roli sprintera i też nie było źle. Dobry wyścig, kolejny zakończony miejscem w "10". Teraz szkoda mi tylko luzackiego potraktowania Vuelta a Murcia bo i tam dycha była do wyjęcia. Dziękuję wszystkim za kibicowanie, miłe słowa, e-maile i sms-y w trakcie i po wyścigu oraz za teksty takie jak "viatora" na forum szosy.